Rok po premierze "normalnego" S600 Pullman, na scenę wjeżdża opancerzona wersja gigantycznej limuzyny. Spełnia ona normę VR9 – nie tylko w kwestii nadwozia, ale również szyb. Oznacza to, że nie boi się ostrzału z karabinu maszynowego. Przeżyje też eksplozję 15 kilogramów dynamitu w odległości dwóch metrów.
Pomiędzy strukturę nośną a nadwozie wciśnięto dodatkowe elementy ze wzmocnionej stali. Poszycie ma domieszkę włókien aramidowych i polietylenu. Szyby pokryto poliwęglanem. Za głowami pasażerów tylnej kanapy znajduje się dodatkowa płyta ochronna. Tylko tyle informacji udostępnił producent – modyfikacji jest znacznie więcej, jednak są one tajne.
Zobacz: TEST nowy Mercedes-Benz E220d: barokowy komputer na kołach
Tak jak osiągi tego monstrum. Wiemy natomiast, że pod maską pozostawiono sześciolitrowe V12 o mocy 530 koni mechanicznych i momencie obrotowym na poziomie 830 niutonometrów.
Na pokładzie auta można też znaleźć krótkofalówki, zapasowe zasilanie, obsługę syren oraz megafon. Koszt takiego cacka to 1,4 miliona euro, ale jak wiadomo, życie ludzkie jest bezcenne.
Pierwsi klienci otrzymają auto w drugiej połowie 2017 roku.
