Doceniliśmy dynamikę dwulitrowego diesla podczas naszego testu nowego Mercedesa Klasy E. Ten silnik to zaledwie wstęp do nowej rodziny układów napędowych, a Mercedes planuje wprowadzenie na rynek kolejnych nowości. Czy to koniec downsizingu i nacisku na ekologię?
Zobacz też: TEST Mercedes-Benz E220d 9G-Tronic
Nie do końca. Planowana sześciocylindrowa jednostka, choć będzie najmocniejszym „ropniakiem” w historii, ma być oszczędniejsza i spełniać przyszłe, dopiero planowane normy emisji spalin. Ma ona stopniowane misy spalania, dwustopniowy układ doładowania, gładzie cylindrów pokryte specjalną powłoką oraz po raz pierwszy – zmienne fazy rozrządu CAMTRONIC. Ma ona generować 313 koni mechanicznych i być oszczędniejsza o około 7% niż silnik o mocy tylko 258 koni mechanicznych.
Równie ciekawie prezentują się plany dotyczące jednostek benzynowych. Mercedes pracuje nad silnikiem V8 biturbo, który jest w stanie wygenerować 476 koni mechanicznych i 700 niutonometrów momentu obrotowego. Ponadto będzie miał możliwość odłączyć połowę cylindrów w celu oszczędzania paliwa.
Zerknij na: Mercedes-AMG E63 i E63S – najszybsza Klasa E w historii
Do mniejszych aut trafi rzędowa „czwórka”, która będzie generować ponad 130 koni mechanicznych z jednego litra. Nie tylko będzie miała sprężarkę twin-scroll, ale i 48-woltowy moduł rozrusznika połączonego z alternatorem. Dzięki temu odzyska on nawet 12 kW energii, a co więcej, wspomoże silnik przy ruszaniu aż do 2500 obrotów na minutę.
Jednostki benzynowe otrzymają też filtry cząstek stałych – najpierw taka technologia pojawi się w Mercedesie Klasy S. Premiera odświeżonej, flagowej limuzyny przewidziana jest na wiosnę przyszłego roku.