Tak się złożyło, że na autostradzie, którą w tamtej chwili poruszał się 29-latek swoim Ferrari, stacjonował akurat niejaki Sierżant Robert Dosh. Chwilę po otrzymaniu zgłoszenia, mundurowy zauważył zbliżające się auto z prędkością 120 km/h. Kiedy policjant rozpoczął pościg, Molina pędził już z prędkością 160 km/h i wyłączył światła.
Niedługo później Sierżant Dosh zauważył auto na stacji benzynowej, gdzie aresztował 29-latka. Mężczyzna nie stawiał oporu i bez kłótni przyznał się do jazdy z nadmierną prędkością, a na swoją obronę powiedział "Ten samochód to Ferrari, więc jeździ szybko".
Jak się okazało, pirat drogowy nie jechał sam — na miejscu pasażera jechała kobieta, która — jak stwierdziła — widziała światła radiowozu i prosiła Gabriela, żeby zwolnił.
Niestety, to nie pierwszy taki wybryk mężczyzny. Jak poinformowały lokalne władze, 29-latek już od 2013 r. był notorycznie notowany za przekraczanie prędkości i niebezpieczną jazdę. Finalnie bohater z Miami zapłacił karę w wysokości 2411 dolarów. Cóż, szybkie auta przyprawiają o dreszcze i dają dużo frajdy z jady, lecz posiadanie drogich i szybkich samochodów nie oznacza, że przepisy nas nie dotyczą.