Kuriozalna sytuacja miała miejsce wieczorem 14 stycznia, kiedy dyżurny świdnickiej policji otrzymał zgłoszenie o zdarzeniu drogowym na drodze K-12 w rejonie gminy Piask. Skierowani na miejsce funkcjonariusze ustalili, że w osobowego Opla czołowo wjechał kierowca Seata, który wyjeżdżał z drogi serwisowej. Niestety, kiedy patrol przyjechał na miejsce, sprawcy wypadku już nie było.
Poszkodowany kierowca poinformował funkcjonariuszy, że sprawca kolizji oddalił się pieszo tuż przed ich przyjazdem. Na całe szczęście jeden ze świadków rozpoznał uciekiniera jako jedną ze znanych mu osobiście osób. Mundurowi udali się zatem pod wskazany adres, gdzie zastali właściciela auta w swoim łóżku. 59-latek nie był w stanie wyjaśnić w przekonywający sposób okoliczności zaistniałego zdarzenia, a badanie trzeźwości wykazało u niego prawie 2 promile alkoholu w organizmie.
Zobacz: Porysował auto na złość znajomemu. Samochód należał do kogoś innego
59-latek nie był w stanie w przekonywający sposób wyjaśnić okoliczności zaistniałego zdarzenia, a badanie trzeźwości wykazało u niego prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna odpowie przed sądem za kierowanie w stanie nietrzeźwości, za co grozi mu utrata prawa jazdy i kara do 2 lat pozbawienia wolności.