Tegoroczna edycja wyścigów górskich na przełęczy Kerenzerbergrennen zostanie na długo zapamiętana. W niedzielę, podczas przejazdów włoskich egzotyków, ikona włoskiej motoryzacji rozbiła się na barierach. Warte kilka milionów złotych Ferrari F40 z impetem przydzwoniło w metalowe bandy, w wyniku czego uszkodzony został cały przód. Na szczęście kierujący autem mężczyzna i osoby postronne nie odnieśli poważnych obrażeń. Samochód został niezwłocznie wyciągnięty spod barierek i załadowany na lawetę - dla fanów marki z Maranello to nie będzie przyjemny widok. Moment wypadku uchwyciły kamery.
PRZECZYTAJ - Dmuchało prawie 450 kierowców. Inspektorzy ITD miło się zaskoczyli
Polecany artykuł:
Ferrari F40 rozbite w Alpach
Na ten moment nie do końca wiadomo, co było przyczyną tego groźnego zdarzenia. Kierujący autem szybko zaatakował zakręt, podobnie jak reszta, ale tylko on nie zdołał z niego wyjechać w jednym kawałku. Istnieje szansa, że zawiodły hamulce, bądź niedogrzane opony. Wypadki chodzą po ludziach, także tych zamożnych, co nie zmienia faktu, że ten musiał być dla właściciela bardzo bolesny, bowiem doprowadzenie tej sztuki do pierwotnego stanu nie będzie tanie.
Ferrari F40 napędza benzynowe V8 o pojemności 2,9-litra, które generuje moc blisko 480 KM. Jednostka jest wyposażona w turbosprężaki, które jak to jeszcze w latach 80-tych, działają, jak działają. Duży przyrost momentu obrotowego potrafi pojawić się znienacka i zaskoczyć nawet bardzo doświadczonego kierowcę. Na dzień dzisiejszy takie F40 kosztują od ok. 1 mln do nawet 2,8 mln dolarów (ponad 12 mln złotych).