Jak poinformowały lokalne władze, w chwili, w której mundurowy utrcił kontrolę nad pojazdem, funkcjonariusz pędził na wezwanie dotyczące uzbrojonego mężczyzny w kradzionym aucie. Sprawa była jak najbardziej poważna, jednak zamiast przepisowych 45 mph (72 km/h), funkcjonariusz wjechał w łuk z prędkością 80 mph (130 km/h).
Sprawdź: Akcja promocyjna zakończyła się wypadkiem. Ferrari za pół miliona rozbite na rondzie
Przekroczenie prędkości o prawie dwukrotną wartość skończyło się nieszczęśliwym wypadkiem, ponieważ tuż przed warsztatem radiowóz obrócił się o 90 stopni i bokiem wpadł w zaparkowane pod serwisem auta. Na skutek zdarzenia funkcjonariusz po opuszczeniu szpitala został zwolniony z pracy.
Dziękuje Bogu, że nikomu nic się nie stało. Tylko tego by brakowało. Na całe szczęście warsztat był zamknięty, kiedy doszło do wypadku. Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Te wszystkie straty - trzy, a nawet cztery samochody.
- powiedział Tracy Hartley, właściciel warsztatu.