Spis treści
- Samochody elektryczne w Europie
- Nowe samochody elektryczne stanieją
- Dyrektywa CAFE mocno namiesza na rynku w 2025 roku
- Polska - rynek nasyca się markami premium, SUV-y wciąż na topie
- Polski rynek aut używanych w 2025 roku - co nas czeka?
Kierowcy wciąż mają obawy przed zakupem samochodu elektrycznego. Według przeprowadzonego przez McKinsey badania na początku 2024 roku, wśród Europejczyków nieposiadających pojazdu elektrycznego, dominującymi barierami wciąż są ceny aut, ich zasięg oraz trwałość baterii.
– Te obawy nie mają już odzwierciedlenia w rzeczywistości. Miały rację bytu dla elektryków produkowanych 10 lat temu. Bieżąca generacja pojazdów BEV szczyci się już coraz większymi zasięgami, choć nadal nie odpowiadają one tym, które oferują samochody spalinowe. Natomiast, wyniki tego badania to wyraźny sygnał dla profesjonalnych sprzedawców, w którym segmencie powinni jeszcze wzmocnić edukację potencjalnych klientów – komentuje Krzysztof Stańczak, Indicata Business Development Manager.
W tym samym badaniu zapytano także właścicieli elektryków w Europie, czy zamierzają zmienić pojazd BEV na tradycyjny z silnikiem spalinowym. 71 proc. kierowców chce pozostać przy zeroemisyjnym aucie. Zaledwie co piąty Europejczyk myśli o powrocie do samochodu z silnikiem spalinowym. Jedyny zawód, jaki odczuwają właściciele pojazdów elektrycznych, dotyczy ich zasięgu – szacunki producentów okazują się zawyżone w porównaniu do codzinnego użytkowania.
Samochody elektryczne w Europie
W 2023 roku widoczny był dalszy wzrost udziału sprzedaży aut elektrycznych względem innych silników. Po raz pierwszy w historii udział aut elektrycznych w rynku europejskim przestał rosnąć. Od stycznia do października 2023 roku udział BEV wynosił 15,2 proc., natomiast w analogicznym czasie w 2024 spadł – do 14,8 proc. (dane ACEA, Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów). Z kolei w latach 2022-2023, w Polsce odnotowano duży wzrost aut elektrycznych (+51,3 proc.), choć w skali całego rynku europejskiego, ten udział jest wciąż niewielki (3,6 proc. w 2023 roku). Aktualnie również w naszym kraju widać spadek rejestracji nowych elektryków.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że udział aut spalinowych w europejskim rynku motoryzacyjnym również się zmniejszył, co jest spowodowane ograniczeniem ich oferty u producentów, którzy aktualnie skupiają się na pojazdach hybrydowych i elektrycznych.
– Aktualnie, najbardziej konkurencyjnym krajem w sektorze produkcji pojazdów elektrycznych są Chiny, które oferują wyjątkowo przystępne cenowo auta zeroemisyjne. Technologicznie, chińscy producenci są najmocniej rozwinięci, ale należy mieć na uwadze fakt, że na rynku europejskim skupiają się także na innych sektorach. Widać w statystykach wzrost rejestracji grupy SAIC Motor, gdzie łączny wolumen jest już zbliżony do rejestracji Tesli – informuje Marcin Korzeniewski, członek zarządu Autoplac.pl.
Mimo wyhamowania dynamiki wzrostu, udział nowych pojazdów elektrycznych w Europie względem innych napędów jest coraz większy, co stanowi naturalną konsekwencję ich dostępności. Od grudnia 2022 roku do listopada 2024 roku zaobserwowano trzykrotny wzrost ofert elektryków na rynku wtórnym.
Jeśli chodzi o pojazdy używane, w niedalekiej przyszłości można spodziewać się nawet efektu tsunami – aut zeroemisyjnych z drugiej ręki będzie więcej. Nie zabraknie również samochodów hybrydowych: aktualnie odnotowuje się dwukrotny wzrost ich dostępności na europejskim rynku wtórnym. Z kolei, sytuacja używanych benzyniaków wciąż jest stabilna.
– Efekt wzrostu udziału pojazdów elektrycznych i hybrydowych na rynku wtórnym jest spowodowany tym, że coraz więcej producentów rozszerza swoją ofertę o auta zero- i niskoemisyjne. Duża dostępność nowych modeli powoduje, że na rynek wtórny trafiają samochody demonstracyjne lub po najmach krótkoterminowych, które są bardzo atrakcyjną opcją zakupową – tłumaczy Marcin Korzeniewski, Autoplac.pl.
Nowe samochody elektryczne stanieją
W nadchodzących latach można spodziewać się spadków cen nowych samochodów elektrycznych, co jest podyktowane niższym kosztem produkcji baterii, która stanowi najdroższy element pojazdu.
To zjawisko przełoży się na rynek wtórny – nowe modele pojazdów zeroemisyjnych będą tańsze, a zarazem z większym zasięgiem. Sprzedawcy używanych elektryków, które mają mniejsze zasięgi, zostaną zmuszeni, by również obniżyć ceny, aby pokryć tę różnicę.
Bardzo możliwe, że ta walka o lepsze zasięgi niedługo się skończy. Według badań różnych producentów, właścicieli pojazdów elektrycznych satysfakcjonuje zasięg do 600 km na pełnej baterii. Ten pułap w niedalekiej przyszłości zostanie już osiągnięty przez większość producentów. To doprowadzi do konieczności szukania innych przewag nad konkurencją, przynajmniej do momentu, w którym nie zostanie opracowany sposób zmniejszenia wagi baterii.
Dyrektywa CAFE mocno namiesza na rynku w 2025 roku
W 2025 roku zacznie obowiązywać nowa dyrektywa CAFE (Clean Air for Europe). To wprowadzi niemałe zamieszanie. Obecnie – udział elektryków w rejestracjach nowych pojazdów na rynku europejskim maleje, ale już w kolejnych miesiącach 2025 roku ta sytuacja ulegnie zmianie.
Producenci, którzy nie dostosują się do nowych wymogów, będa musieli pogodzić się z wysokimi karami. Za nieprzestrzeganie norm średniej emisji dwutlenku węgla (94 g/km, zamiast 118 g/km) grzywny, nakładane na producentów, mogą wynieść około 12-18 miliardów euro. W przeliczeniu na sprzedawany samochód da to kwotę 920-1380 euro.
Koncerny, chcąc uniknąć wysokich kar za nadmierną emisję dwutlenku węgla w swoich pojazdach, skupią się na sprzedaży aut elektrycznych. Sama dyrektywa CAFE nie będzie miała wpływu na ceny nowych samochodów zeroemisyjnych. Odbije się ona jednak na cenach sprzedaży aut spalinowych, te wzrosną nierównomiernie, w zależności do tego, jaki poziom emisji generuje dany producent. Oznacza to, że koszt kary, nakładanej na producenta za auta spalinowe, niespełniające norm emisji, pokryje nikt inny jak jego przyszły właściciel. Zostanie ona doliczona do kosztu nabycia danego modelu.
Innym efektem nowych przepisów będzie powiększenie oferty nowych małych aut elektrycznych. O ile niegdyś produkcja takich pojazdów była nieopłacalna, to aktualnie wyzwaniem jest stworzenie niewielkiego samochodu z silnikiem spalinowym, dla celów masowej sprzedaży, a zarazem obniżenia CO2 producenta.
Polska - rynek nasyca się markami premium, SUV-y wciąż na topie
Rejestracje nowych pojazdów w Polsce utrzymują się w tendencji wzrostowej. Jak podaje SAMAR – w okresie od stycznia do października 2024 roku przybyło o 14,2 proc. więcej aut osobowych, porównując do analogicznego okresu w 2023 roku. Na czele najpopularniejszych marek znajdują się kolejno: Toyota, Skoda, Volkswagen, Kia, Hyundai, Audi, Mercedes, BMW, Renault oraz Dacia. Co ciekawe, w pierwszej dziesiątce znajdują aż trzy marki premium. Ten segment odnotowuje rekordowy wzrost nowych rejestracji (+20,8 proc. w okresie styczeń-październik 2024 vs 2023) – co czwarte auto sprzedane w Polsce należało do tej grupy.
Nasz rynek zdecydowanie zaczyna się nasycać samochodami premium, które są już bardziej przystępne cenowo względem marek popularnych. Rosnące koszty opracowania nowych modeli powodują, że wielu producentów odchodzi od niskomarżowych modeli z segmentu A, w którym ceny rosną najmocniej. Z kolei segment B, w wyniku wzrostów cen aut, staje się bliższy segmentowi C.
Największy spadek rejestracji nowych aut jest widoczny w segmencie MPV, w którym oferta modeli coraz bardziej się kurczy. W to miejsce producenci oferują 7-osobowe SUV-y, pozwalające im zarobić więcej.
A nie da się nie zauważyć, że Polacy pokochali SUV-y, co znajduje swoje potwierdzenie również w dodatnich statystykach sprzedaży – małe SUV-y (+20 proc.), średnie (+23 proc.), duże (+18 proc.) w pierwszych III kwartałach 2024 roku (źródło: raport PZPM/KPMG).
W okresie od stycznia do października tego roku (źródło SAMAR) wśród nowych pojazdów, największy przyrost sprzedaży 2024 vs 2023 osiągnęły auta z napędem mild hybrid (+33 proc.) oraz hybrid (+32 proc.). Z kolei BEV nie zwiększają swojego udziału w rynku, i co istotne – to zjawisko będzie trwało w kolejnych miesiącach nowego roku. Powód jest prosty – wyczerpany został budżet wspierający ścieżkę leasingową nowych BEV. To oznacza, że zainteresowani zakupem pojazdu elektrycznego będą bardziej skłonni pozyskać go z rynku wtórnego o 30 proc. taniej lub poczekają na nowe programy dofinansowujące, które już wkrótce wejdą w życie.
Polski rynek aut używanych w 2025 roku - co nas czeka?
Polski rynek wciąż nasyca się autami używanymi po ciężkim okresie pandemii. Niestety, u nas to zjawisko zachodzi znacznie wolniej, aniżeli w innych krajach europejskich, co powoduje mniej zauważalny spadek cen samochodów używanych. Największa dynamika jest widoczna w Niemczech, w których ceny używanych pojazdów spadły o 15 proc. Dla porównania – w Polsce o około 10 proc. (źródło Indicata).
Inaczej prezentuje się sytuacja używanych elektryków – wg Indicata, w Polsce spadek cen jest równie duży, jak na rynkach bardziej nasyconych, wynosi ponad 20 proc. Prawdopodobnie, największe spadki cenowe mamy już za sobą. Czy to oznacza, że ceny używanych elektryków przestaną spadać? – Przyglądając się nasyconemu rynkowi niemieckiemu, na którym czteroletni spalinowy VW Golf kosztuje nieznacznie (ok. 2300 euro) więcej niż elektryczny Volkswagen ID.3, można powiedzieć, że nasz krajowy rynek zmierza w tym samym kierunku. Zgodnie z danymi z serwisu Indicata – w Polsce aktualnie czteroletni zeroemisyjny ID.3 równa się już cenowo ze spalinowym czteroletnim Golfem 1.5 eTSI MHEV R Line – informuje Krzysztof Stańczak, Indicata Business Development Manager.
Tesla Model Y, zdjęcia: