Realizacja planu poprawy bezpieczeństwa na drogach Unii Europejskiej nie idzie najlepiej. Choć pandemia zmniejszyła obciążenie dróg w krajach wspólnoty i mamy do czynienia ze spadkiem liczby wypadków i ofiar, prognozy sprzed lat zakładały o wiele niższy bilans zdarzeń. Nie napawa optymizmem również fakt, że polskie drogi wciąż należą do jednych z najniebezpieczniejszych w Europie. Te dane, powołując się na organizację ETSC, podaje autokult.pl.
Sprawdź: Niedopatrzenie będzie go kosztować 12 000 zł. Brak formalności i wstrzymany transport
Za miarodajny wskaźnik poziomu bezpieczeństwa na drogach przyjęto liczbę śmiertelnych ofiar wypadków w danym roku na milion mieszkańców kraju. Na jego przykładzie widzimy, że w Polsce jest naprawdę źle. Z liczbą 65 ofiar na milion mieszkańców plasujemy się na czwartym miejscu od końca. Gorzej niż u nas, jest tylko w Bułgarii, na Łotwie i w Rumunii. Jak zauważa Autokult, trudno zrzucić winę na kiepski stan techniczny aut i stare pojazdy, którymi jeżdżą Polacy, bo w krajach takich jak Słowacja, Czechy, Estonia czy Chorwacja, mimo podobnego poziomu życia i zarobków, wypadki przynoszą znacznie niższą liczbę ofiar.
Czy te wyniki coś zmienią?
Możemy się spodziewać, że władze państw w UE będą koncentrować się na dalszej poprawie bezpieczeństwa na drogach, a wzmożone wysiłki skupią się na niechronionych uczestnikach ruchu, szczególnie rowerzystach i pieszych. Zmiany prawne i modernizacja infrastruktury są szansą na zmniejszenie liczby ofiar i ciężko rannych w wypadkach.