Do nietypowego zatrzymania doszło w Jaworniku (woj. malopolskie), kiedy funkcjonariusze myślenickiej drogówki patrolowali "zakopiankę" nieoznakowanym radiowozem. Uwagę mundurowych w pewnym momencie przykuł czarny Ford, którego kierujący gwałtownie zmieniał pasy ruchu i dojeżdżał do zderzaków innych samochodów. Ponadto tylny zderzak jego auta nosił ślady świadczące o udziale w kolizji.
Sprawdź: Babcia w Porsche potrąciła swoją wnuczkę! Wszystko przez jeden, okropny błąd - ZDJĘCIA
Mundurowi wyprzedzili kierowcę i nakazali, by jechał za nimi. Mężczyzna zastosował się do ich polecenia, jednak szybko zmienił zdanie. Gdy nadarzyła się okazja, kierowca po zjechaniu z zakopianki skręcił w boczną drogę.
On tylko spacerował
Gdy funkcjonariusze zawrócili, dostrzegli mężczyznę wychodzącego z zarośli. W rozmowie z policjantami "przypadkowy pieszy" stwierdził, że tylko spaceruje. Dziwnym trafem kilkanaście metrów dalej w wysokiej trawie stał porzucony Ford. Kluczyki od tego auta leżały na poboczu, a w aucie było pełno pustych butelek po alkoholu.
Miał zakaz prowadzenia
Od 34-letniego mieszkańca gminy Wiśniowa było wyraźnie czuć alkohol. Zatrzymany odmówił badania alkomatem, dlatego badanie na obecność alkoholu i narkotyków wykonano w szpitalu. W międzyczasie okazało się, że kierujący posiadał aktywny zakaz prowadzenia pojazdów. Za niestosowanie się do orzeczonych środków karnych mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.