W Wielki Piątek na drodze S17 w okolicach Ryk, inspektorzy z lubelskiego Inspektoratu Transportu Drogowego zatrzymali należący do jednego z łukowskich przewoźników ciągnik siodłowy z naczepą. Załogę stanowiło dwóch kierowców, którzy wracali z rozładunku do siedziby firmy.
Sprawdź: Koszmarny DZWON z ciężarówką. Auto odskoczyło jak pudełko zapałek - WIDEO
Szofer siedzący w trakcie zatrzymania za kierownicą nie posiadał ważnej karty kierowcy, a w tachografie umieścił kartę swojego szefa. Drugi mężczyzna natomiast w ogóle nie rejestrował swojego czasu pracy. Jak przyznał, "nie chciał" go przekroczyć. Na kierowców nałożono mandaty karne w wysokości 2 tys. zł i 2,7 tys. zł. Wobec przedsiębiorcy wszczęto postępowanie administracyjne. Może on zostać ukarany karą 10 tys. zł. oraz utracić licencję.
Inspektorzy z Lublina działania kontrolne prowadzili również 5 kwietnia w Poniedziałek Wielkanocny w czasie świątecznego ograniczenia ruchu pojazdów o DMC powyżej 12 ton. Zatrzymali tego dnia m.in. ukraiński ciągnik siodłowy z naczepą jadący ulicami Chełma, którego kierowca przewoził ładunek desek. Za naruszenie obowiązującego zakazu ruchu od szofera pobrano 2 tys. zł kaucji. Pojazd natomiast skierowano na parking strzeżony, do czasu ustania ograniczenia. Okazało się również, że naczepa nie ma ważnego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.