Do wypadku, w którym czarna Tesla Model S wjechała w tył wozu strażackiego, doszło w zeszłym roku, jednak nie to jest istotne. Istotne jest to, dlaczego pomimo aktywnego autopilota, samochody amerykańskiego producenta stale doprowadzają lub nie są w stanie uniknąć wypadków.
Sprawdź: Bariery przebiły Teslę! Podobny wypadek przeżył Robert Kubica - WIDEO
Według śledztwa NTSB - Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu, tryb autonomicznej jazdy do czasu wypadku był aktywny przez blisko 14 minut. Kierowca - jak sam przyznał - pomimo wielu sygnałów ze strony samochodu, nie trzymał rąk na kierownicy przez ponad 90 proc. czasu.
Jak podał portal Reuters, Tesla śledziła poprzedzający samochód z prędkością ok. 34 km/h. Kiedy ten zmienił pas ruchu, Model S widząc przed sobą sporo wolnego miejsca, gwałtownie przyśpieszył do prędkości 130 km/h. Niestety, auto z jakiegoś powodu nie zauważyło jadącego z przodu wozu strażackiego i wsunęło się pod niego z prędkością 50 km/h.
Zobacz: Uprawiali seks w Tesli, a auto jechało w trybie autonomicznym. Zrobili z tego porno wideo!
W tamtej chwili piłem kawę i jadłem bajgla. Wszystko co pamiętam, to ta ciężarówka i moment uderzenia.
- mówił po wypadku kierowca Tesli Model S.
Kierowca nie pamięta wielu szczegółów, poza tym, że tuż przed uderzeniem zmieniał stację radiową. Samochód w tym czasie nie był skupiony na drodze i zignorował obecność ogromnej ciężarówki.
Jakie są z tego wnioski? Nie warto do końca ufać systemom i elektronice. Ponadto trzeba pamiętać, że Tesla nie dysponuje poziomem autonomii na czwartym poziomie. W prawdzie auto jest naprawdę inteligentne i potrafi sobie poradzić w ruchu drogowym, jednak najwidoczniej istnieją odstępstwa, za które kierowcy mogą zapłacić zdrowiem lub nawet życiem, swoim i innych osób.
Przeczytaj także: Tak przywołana Tesla samodzielnie podjeżdża do właściciela - WIDEO
Na ten moment na świecie nie istnieją przepisy ruchu drogowego, które by mówiły, że kierowca nie ponosi żadnej odpowiedzialności, jeśli jego auto porusza się samodzielnie. Cokolwiek by się nie działo, to zawsze kierowca ponosi karę za spowodowane straty. Systemy wspomagające kierowcę - jak sama nazwa wskazuje - zostały stworzone, by podczas jazdy asystować, a nie wyręczać kierowcę.