Tylko do sportu
Moto Guzzi i sport to dwa słowa, które do siebie nie pasują. Włoska marka od wielu lat walczy o przetrwanie na rynku motoryzacyjnym, produkując eleganckie i klasyczne cruissery. Wyścigowa maszyna pasuje do tego wizerunku podobnie jak kwiatek do kożucha, ale jak na nieustraszonych Włochów przystało postanowili spróbować.
Efekt jest imponujący. Brutalnie surowa linia, szczątkowa rama (konstrukcją nośną stał się silnik) i brak jakichkolwiek cywilnych dodatków. MGS 01 nadaje się jedynie na tor wyścigowy – nie ma przedniej lampy, kierunkowskazów, pozostał jedynie elektryczny rozrusznik.
Klasyczna dwójka
Do napędu zastosowano jak zwykle umieszczoną wzdłużnie dwucylindrową V-kę. Silnik rozwiercono – do pojemności 1256 cm3, a odpowiednim wzmocnieniem wszystkich podzespołów zajął się Cosworth. Wszystkie te operacje dały w sumie 128 koni, dostępne już przy 8 tysiącach obrotów.
Dla wybrańców
Jak sprawuje się w ruchu wyścigowe Guzzi? Możemy przypuszczać, że jazda tym potworem to niezapomniane przeżycie. Szkoda tylko, że tak mało osób może się o tym przekonać. MGS 01 jest produkowane jedynie na specjalne zamówienie. Cena? W tym przypadku nie gra roli - każdy motor i tak należy do fabryki, wybrańcy mogą go jedynie wydzierżawić na kilka wyścigów.