Wezwanie do zaprzestania sprzedaży nie pociąga za sobą natychmiastowych efektów, wskazuje jednak na duże zainteresowanie samochodami elektrycznymi w Niemczech. Nie jest to tylko spowodowane specyfiką rynku – przyjęta pod koniec roku ustawa klimatyczna wymaga równowagi w emisji i likwidacji dwutlenku węgla. Oznacza to, że nie moglibyśmy stworzyć więcej CO2 niż są w stanie wchłonąć tereny zielone.
Zobacz też:Renault rezygnuje z silników Diesla
Takie postanowienia wymagają solidarności od wszystkich krajów Unii
Europejskiej, dlatego Komisja Europejska może zająć się podobnym projektem, rozciągając czas życia „spalinówek” do 2050 roku.
Organy UE mają również zająć się korzyściami jakie można uzyskać w niektórych krajach przy zakupie samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Ich likwidacja zwiększyłaby cenę, kierując klientów w stronę samochodów elektrycznych.
Na chwilę obecną trudno mówić o rozwiniętej infrastrukturze czy szerokim wyborze modeli, lecz do 2020 większość producentów będzie miała w ofercie przynajmniej jedno auto elektryczne.
Przeczytaj: Albańska policja w elektrycznych autach... bez ładowarek
Niemiecki automobilklub ADAC stwierdza, że „jednostronne zakazy na płaszczyźnie krajowej są nierealną opcją”.
Większy udział samochodów elektrycznych oznacza mniejsze zatrudnienie w tym segmencie. Produkcja „elektryków” wymaga jedynie 1/10 obecnie pracującej siły roboczej.