Zrywane umowy, spadające notowania akcji i szorujący po dnie kurs rubla. To najkrótszy opis sytuacji ekonomicznej, w której znalazła się Rosja po agresji na Ukrainę. A to przecież dopiero początek konsekwencji, które są efektem działań oderwanego od rzeczywistości dyktatora i jego politycznego otoczenia. Do grona firm, które nie zamierzają robić interesów z Rosją, dołączyły kolejne marki. Volvo ogłosiło, że nie będzie eksportować aut do Rosji, a Daimler Trucks wstrzymało współpracę z Kamazem i pozostałe działania w kraju.
Choć społeczny i biznesowy ostracyzm, jakiemu poddana została Rosja jest ważnym elementem wywierania presji, chodzi przede wszystkim o pobudki ekonomiczne. Niestabilna gospodarka, rekordowo słaba waluta sprawiają, że dla wielu zachodnich firm, prowadzenie interesów w Rosji jest po prostu nieopłacalne.
Volvo wstrzymuje dostawy do odwołania
Szwedzka marka poinformowała, że wstrzymanie dostaw samochodów na rosyjski rynek jest motywowane potencjalnym ryzykiem, związanym z handlem w Rosji, w obliczu sankcji nałożonych przez UE i USA. Montowane w Szwecji, Chinach i USA auta, które do tej pory trafiały do Rosji, będą czekały lub znajdą inny rynek zbytu. Niemal pewne jest jednak, że prędko nie trafią tam, gdzie pierwotnie miały zostać dostarczone.

i
Rosyjski Kamaz traci partnera
Daimler Trucks idzie o krok dalej i poza wstrzymaniem sprzedaży, zawiesza wszelkie działania biznesowe w Rosji, włącznie ze współpracą z Kamazem. Następnym i podobno rozważanym krokiem jest pozbycie się udziałów w rosyjskiej spółce. Jak na razie, Niemcy nie widzą możliwości dalszego działania w ramach joint venture. Do tej pory kooperacja przebiegała sprawnie, a fabryka w miejscowości Naberezhnye Chelny mogła pochwalić się dekadą efektywnej pracy i wyprodukowaniem 25 tysięcy sztuk ciężarówek.