Właściciele Nissanów GR-R narzekają, że kolejne liftingi nie przynoszą dużych zmian i rocznikowo nowe modele bardzo przypominają auta sprzed kilku lat. Jednym ze sposobów, aby się wyróżnić spośród klientów ze standardowymi GT-R'ami jest zakup egzemplarza serii NISMO, a najlepiej NISMO N Attack. Z daleka można go rozpoznać po schemacie malowania, emblematach NISMO i olbrzymim skrzydle na tylnej klapie.
Zobacz również: Wypadek Ferrari LaFerrari
Co w nim takiego wyjątkowego? Np. to, ze przejechał północną pętlę toru Nurburgring w czasie 7 minut i 8,679 sekundy. To najlepszy czas wykręcony przez produkowane seryjnie auto. Aby osiągnięcie tego wyniku było możliwe, trzeba było wytworzyć odpowiednią siłę docisku. A to z kolei wymagało zastosowania wzmocnionego zawieszenia, ponieważ nawierzchnia niemieckiego toru nie należy do najlepszych. NISMO N Attack to także o wiele bardziej rozbudowane kubełkowe fotele, które mają za zadanie utrzymać kierowcę na stanowisku pracy, a to wcale nie jest łatwe przy przeciążeniach jakie potrafi wywołać pędzący w zakręcie GT-R.
Nissan GT-R NISMO ma pod maską turbodoładowany silnik 3.8 V6 o mocy 600 KM. Maksymalny moment obrotowy to ponad 650 Nm (seryjny model ma moc 550 KM i 632 Nm). Od 0 do 100 km/h przyspiesza w 2,4 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 315 km/h. Do Polski trafił jeden egzemplarz GT-R NISMO (nie mylić z NISMO N Attack), jego cena to ponad 720 tysięcy złotych.