Dziesiąta generacja Hondy Accord wyjeżdża na amerykańskie drogi. Auto zostało oficjalnie przedstawione w USA, wygląda naprawdę okazale i czerpie sporo ze stylistyki Civica. Sylwetka z profilu nieco przypomina mniejszego brata w wersji sedan. Spójny z 10-tą ewolucją kompaktu jest też projekt w pełni LED-owych przednich lamp i niektórych detali.
Wnętrze Accorda wygląda bardzo zachowawczo. Projekt deski rozdzielczej i konsoli centralnej nie ma żadnych nadzwyczajnych rozwiązań i jest po prostu elegancki. Nie brakuje modnie wyprowadzonego na szczycie deski 8-calowego dotykowego ekranu multimediów czy elektronicznych zegarów. Producent informuje o wysokiej jakości materiałach użytych do wykończenia i ekskluzywnym wyglądzie całości. Na wygodę jazdy w dłuższych trasach wpłynie duży rozstaw osi, komfortowe siedzenia oraz zaawansowane funkcje systemu rozrywki umilające podróż.
Zobacz też: Do kogo należą największe marki motoryzacyjne
Honda wkładająca pod maski amerykańskiego Accorda silniki V6, pożegnała tak duże jednostki napędowe. Teraz największym motorem benzynowym przekazującym moc na przednie koła jest 2-litrowa 4-cylindrówka z turbodoładowaniem generująca 252 KM i 370 Nm. Motor ten będzie łączony z sześciobiegową skrzynią manualną lub 10-stopniową automatyczną skrzynię biegów CVT. Podstawowym silnikiem został 4-cylindrowy 1.5 turbo o mocy 192 KM i 260 Nm. Na szczycie gamy uplasowano odmianę hybrydową, napędzaną 2-litrowym silnikiem pracującym w cyklu Atkinson, sparowanym z dwoma silnikami elektrycznymi. Accord poza zastosowanym downsizingiem, doczekał też adaptacyjnego zawieszenia i różnych aktualnych systemów wsparcia kierowcy oraz podnoszących bezpieczeństwo.
Amerykanie już mogą zamawiać nową limuzynę Hondy, która w podstawowej wersji została wyceniona od 22 455 dolarów (poniżej 70 tys. zł). Czy ten pozycjonowany w klasie średniej samochód z czasem trafi do Europy? Niestety póki co Honda w tym temacie milczy jak zaklęta.