Audi RS6 to nie pierwsze auto tej marki w garażu szwedzkiego narciarza. Wcześniej mieszkało w nim inne RS6 DTM, ale niestety zaledwie kilka dni po sprzedaży nowemu właścicielowi, była zabawka Szweda została skradziona i spłonęła. Później 35-letni narciarz miał krótki romans z luksusowym Rolls Roycem Wraith, nad którym długie godziny spędziła firma tuningująca. Jon postanowił jednak wrócić do Audi RS6 Avant i nawet nazwał go Phoenix, na cześć feniksa odradzającego się z popiołów (cóż za zbieg okoliczności...). Nie byłby jednak sobą, gdyby kolejne auto nie zostało poddane tuningowi. W nowym RS6 Avant "dłubał" zespół z ABT Sportsline.
Zobacz także: Jon Olsson zaszalał! RR Wraith po ekstremalnym tuningu
Tuning widać już z zewnątrz bo auto jest dwukolorowe. Z jednego profilu widzimy czarną bestię w błyszcząco-matowym "kamuflażu", drugi bok jest natomiast biały. Zabieg bardzo oryginalny i trzeba przyznać, że mocno efektowny. Skąd taki pomysł? Jon nie mógł się zdecydować, czy chce mieć białe auto czy czarne. Więc zrobił pół na pół...
Czarno-biała bestia
Zmiany nie skończyły się jednak tylko na okleinie. Auto Olssona bazuje na modelu ABT RS6+, a pod maską warczy 4-litrowe V8 biturbo generujące monstrualną moc 725 KM i 880 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To dużo więcej od typowego RS6, które może pochwalić się mocą 560 KM i 700 Nm momentu obrotowego.
RS6+ otrzymało dodatkowy poszerzający body kit i piekielnie głośny układ wydechowy, który podniesie z grobu nawet zmarłego. Po odpuszczeniu gazu można mieć wrażenie, że w końcowym tłumiku praży się solidna porcja popcornu. Trzeba przyznać, że Audi RS6 już "saute" wygląda nieziemsko, a po takich modyfikacjach trudno oderwać od niego wzrok.