Parkowanie to taka prosta czynność, podczas której nie może się stać wiele złego - przynajmniej w teorii. Kiedy natomiast omsknie nam się noga i pomylimy pedał gazu z hamulcem, tak niewinny błąd może mieć opłakane skutki. Zwłaszcza w samochodzie elektrycznym, który z samego "dołu" umie wystrzelić, jak z procy. Do takich aut należy m.in. Tesla Model 3, o czym boleśnie przekonał się pewien Kalifornijczyk. Niewiele brakowało, a biała sztuka zakończyłaby swój żywot na dnie północnej części oceanu spokojnego. O całym zdarzeniu poinformowało biuro szeryfa hrabstwa Orange County na instagramie.
Polecany artykuł:
O włos od tragedii
Jak widać na załączonych zdjęciach, samochód zatrzymał się w ostatnim momencie i zawisł na skałach. Nie obeszło się niestety bez uszkodzeń. Urwany tylny zderzak jest prawdopodobnie najmniejszym kłopotem. Strach pomyśleć, co stało się z podwoziem, bo właśnie spód samochodów elektrycznych jest najbardziej wrażliwym elementem w elektrykach. To właśnie pod spodem znajdują się silniki elektryczne, akumulator i masa przewodów. Wyciągnięcie auta opałów było nie lada wyzwaniem, co potwierdza fakt, że służby ratownicze musiały skorzystać z wyciągarki. Na szczęście w całym zajściu nikt nie ucierpiał.
Nie pierwszy i nie ostatni
Samochody ze skrzynią automatyczną nie wymagają od kierowcy zbyt dużych umiejętności - w końcu do dyspozycji mamy tylko dwa pedały. A jednak! W Stanach Zjednoczonych dochodzi do ok. 16. tys takich wypadków w ciągu roku.