Zbigniew Gabryś, Ford Fiesta, Rajd Śląska

i

Autor: Łukasz Kos Ford Fiesta Zbigniewa Gabrysia, Rajd Śląska

O włos od tragedii na Rajdzie Śląska – kierowca wjechał w kibiców!

2017-10-16 12:22

W niedzielę 15 października odbyła się ostatnia runda mistrzostw Polski - Rajd Śląska. Jednak motoryzacyjna rywalizacja nie dla wszystkich zakończyła się szczęśliwie. Kierowca rajdowy wjechał w tłum kibiców obserwujących trasę z miejsca, które wydawało się bezpieczne.

Do zdarzenia doszło na 10. odcinku specjalnym Rajdu Śląska, w miejscowości Suszec w powiecie pszczyńskim. Kierowca Zbigniew Gabryś z pilotem Arturem Natkańcem, startujący w rajdzie Fordem Fiestą R5, nie wyhamował przed wejściem w trudny 90-stopniowy zakręt. W efekcie auto pomknęło na wprost, prosto w grupę kibiców.

Przy niewielkiej prędkości potrącone zostały dwie dziewczynki. Na miejscu bardzo szybko pojawiły się służby ratunkowe, które zabezpieczyły miejsce zdarzenia i udzieliły niezbędnej pomocy. Dzieci przewieziono do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach Ligocie. 11-letnia ma uraz uda, a 5-letnia jest poobijana, jednak jak mówi rzecznik szpitala, dzieciom nie zagraża niebezpieczeństwo.

Więcej o rajdach: Kajetan Kajetanowicz trzeci raz Mistrzem Europy!

Po wypadku 10. odcinek został przerwany, a następnie odwołany. Załoga numer 1 musiała wycofać się z dalszej rywalizacji w Rajdzie Śląska, ze względu na poważne uszkodzenia auta.

Kto zawinił?

Rajdy samochodowe to niebezpieczny sport. Nie tylko dla kierowców i pilotów, ale także dla kibiców i osób znajdujących się na trasie. Z reguły drogi, którymi poruszają się samochody są wyboiste, wąskie i kręte, a prędkości osiągane przez głośne rajdówki dochodzą do nawet 160 km/h. Logiczne jest więc, że podczas organizacji rajdu trzeba dobrze przemyśleć bezpieczeństwo kibiców. Pozostaje więc pytanie: dlaczego na szczycie ostrego i szybkiego zakrętu stali kibice?

Okoliczności zdarzenia wyjaśnia policja. Według pierwszych informacji organizatorzy prawidłowo zabezpieczyli odcinek, zgodnie z wytycznymi Polskiego Związku Motorowego i nie złamali żadnego z przepisów. Teoretycznie kibice stali w dozwolonym miejscu i zabrakło dosłownie metra, by auto zatrzymało się przed tłumem.

– Wszystkie strefy zostały wyznaczone zgodnie z planem. Zatwierdzone i przygotowane. Zrobiliśmy wszystko tak jak miało to być zrobione. Mimo to będziemy to zdarzenie analizować – mówił Rafał Rezler, asystent dyrektora Rajdu Śląska ds. mediów.

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku