Hybrydy wciąż kojarzą się niektórym z Toyotą Prius na taksówce, ale prawda jest taka, że sportowe auta mogą na elektryfikacji zyskać równie dużo co korporacje taksówkarskie.
Szef Mercedes-AMG, Tobias Moers powiedział w rozmowie z magazynem Road and Track, że nowe sportowe modele Mercedesa nie będą od 2021 wypuszczane na rynek bez elektrycznej lub hybrydowej wersji.
Oczywiście, nie oznacza to, że pod maską topowych modeli zagoszczą 2-litrowe, rzędowe czwórki, a w korku pojedziemy na silniku elektrycznym. Elektryfikacja może oznaczać również (a w początkowej fazie nawet przede wszystkim) obecność 48-woltowych instalacji i silników elektrycznych, które wspomagają spalinowe, dodając trochę momentu obrotowego, napędzając urządzenia pokładowe, czy zastępując tradycyjny rozrusznik.
O korzyściach płynących z takiego rozwiązania można by pisać długo, wymieniając niższe zużycie paliwa i emisję tylko jako jedną z zalet. Lepsze osiągi, kultura pracy i responsywność znakomicie wpisują się w oczekiwania od samochodu sportowego.
Poprzeczka jest zawieszona wysoko. Mercedes, jak niemal każdy producent, będzie odchodził coraz bardziej od dużych silników. Jak przyznał Moers, w niedalekiej przyszłości, warianty silnikowe oznaczone magiczną liczbą "65" będą korzystały z widlastych ósemek wspomaganych elektrycznym motorem.
Zbliżający się, nowy A45 AMG będzie więc jednym z ostatnich modeli AMG, którego moc będzie generowana tylko i wyłącznie w drodze spalania benzyny.
