- Po co nam takie drogi - pytają zmotoryzowani mieszkańcy. Nie dość, że otwarte z rocznym opóźnieniem, to jeszcze nieskończone.
W wakacje oddano do użytku dwa fragmenty tras ekspresowych: S7, która jest częścią południowej obwodnicy Warszawy, i S79, która jest łącznikiem z obwodnicą. Obie nie są jednak w pełni przejezdne. Na POW z trzech pasów przejezdne są dwa. Dodatkowo rozstawiono znaki z ograniczeniami prędkości do 50 km/h. Jeszcze gorzej wygląda trasa S79, która jest dziś skrótem na lotnisko. Niestety, niewielu warszawiaków o niej wie, bo wszędzie stoją znaki... zakazu jazdy. Do dyspozycji kierowców jest jeden pas, a trzy pozostałe oddzielone są barierką. - Cieszę się, że są nowe drogi, ale szkoda, że wszystko robione jest na raty i wciąż nie możemy się nacieszyć całymi trasami - mówi Tadeusz Kowalski (22 l.), warszawski kierowca.
Co na to drogowcy? - Całość inwestycji nie jest gotowa. To czasowa organizacja ruchu, która zmieni się wraz z otwarciem nowego odcinka. Robotnicy pracują na części trasy, więc muszą być takie ograniczenia - przekonuje Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka warszawskiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. A kiedy to nastąpi? S7 i S79 mają być już w pełni przejezdne jesienią.