Przez ostatnie trzy miesiące, niemieccy kierowcy byli surowo karani za przekroczenia prędkości, zwłaszcza w terenie zabudowanym. Dużo łatwiejsza była także czasowa utrata prawa jazdy. Protesty i petycje zmotoryzowanych poskutkowały wycofaniem się z nowego prawa. Jak podaje autokult.pl, oficjalnym powodem są względy formalne i uchybienia związane z podstawą prawną. Nie wiadomo kiedy i w jakiej postaci powróci nowe prawo.
Sprawdź: Jaka jest dopuszczalna ilość ALKOHOLU we krwi w krajach EUROPY - TABELA PAŃSTW
Kontrowersyjne zmiany w niemieckich przepisach sprawiały, że kierowcy byli karani surowiej za przekroczenia prędkości w terenie zabudowanym. Wystarczyło przekroczyć prędkość o ponad 21 km/h, by pożegnać się z uprawnieniami na 1 miesiąc. Przekroczenie o ponad 50 km/h skutkowało utratą prawa jazdy na dwa miesiące.
Przepisy, które opracowano z myślą o ochronie rowerzystów i pieszych, skutkowały także zwiększeniem kar pieniężnych. Za przekroczenie o ponad 21 km/h, oprócz utraty prawa jazdy, należał się mandat karny w wysokości 80 euro, czyli około 360 zł. Na nowo została określona również minimalna odległość od wyprzedzanego rowerzysty, a także maksymalna prędkość (10 km/h) pojazdów o DMC powyżej 3,5t, podczas skręcania na skrzyżowaniu w poprzeczną drogę.
Po niespełna trzech miesiącach, na biurko ministra transportu trafił stos dokumentów wyrażających niezadowolenie kierowców. Petycja podpisana przez 140 tys. osób, sto oficjalnych pism i negatywna opinia szefa ADAC wystarczyły, by Andreas Scheuer oficjalnie wezwał władze niemieckich landów do zaprzestania nakładania kar określonych w nowym, surowym taryfikatorze.
Oficjalnym powodem tego kroku w tył są uchybienia formalne. Rzeczywiście, wygląda na to, że niedopracowane, wprowadzone w nieodpowiedni sposób przepisy zdarzają się nawet u naszych zachodnich sąsiadów. Naciski kierowców z pewnością nie były bez znaczenia w całej sprawie, dlatego ciekawe jest, w jakiej formie zaostrzone przepisy wrócą. Nie wiadomo również kiedy to nastąpi.
Zachodzącym zmianom powinni przyjrzeć się również polscy kierowcy, którzy często podróżują za granicę. To właśnie z Niemiec napływa do naszych urzędów najwięcej zapytań o dane osobowe, w celu nałożenia kary za wykroczenia zarejestrowane przez fotoradar.