Kenshiki 2022 - przyszłość Toyoty jest elektryczna
Toyota jest dumna z Priusa, który pod koniec tego roku będzie świętował swoje ćwierćwiecze. Hybryda, która okazała się być strzałem w dziesiątkę powraca w nowej odsłonie i stanowi zapowiedź nowej stylistyki marki. O tym, jakie będą nowe Toyoty przekonaliśmy się podczas tegorocznej edycji wydarzenia Kenshiki. To właśnie na Kenshiki 2022 mieliśmy okazję zajrzeć w przyszłość koncernu, a Toyota uchyliła rąbka tajemnicy i zdradziła, nad czym pracują jej inżynierowie. Bez wątpienia można stwierdzić, że choć Japończycy wciąż mają na tapecie hybrydy, napęd elektryczny w dwóch odsłonach (bateryjny i wodorowy) ma być przyszłością.
Toyota Prius 2023
Zacznijmy jednak od tego, co dobrze już znamy. Nowa Toyota Prius nie stanowi rewolucji, bo choć wygląda nad wyraz zgrabnie i efektownie, pozostała hatchbackiem o spłaszczonej sylwetce i oszczędnej naturze. W Polsce zobaczymy tylko odmianę plug-in, czyli samochód nieco droższy i mocniejszy od "tradycyjnej" hybrydy. Nie ma tego złego - kojarzona co najwyżej z taksówką Toyota Prius nowej, piątej generacji ma 223 KM i będzie przyspieszać do setki w czasie nieprzekraczającym 7 sekund. Panele słoneczne na dachu mają być tak wydajne, że w optymalnych warunkach codziennie przybędzie nam do 8 km elektrycznego zasięgu. Tylko dlaczego tylna kanapa wciąż jest tak niegościnna dla wysokich pasażerów?
Toyota C-HR Prologue
Jak uczy historia (a dokładniej, historia Toyoty Aygo X), modele koncepcyjne określane jako Prologue dość wiernie oddają wygląd finalnej, produkcyjnej wersji auta. Oto, czego możemy spodziewać się po nowej Toyocie C-HR - wydajny napęd hybrydowy (również plug-in), absurdalnie szeroki słupek C, duże koła, spoiler zachodzący na mocno pochyloną tylną szybę i przednia część z reflektorami o kształcie zbliżonym do tego z Priusa. Ważny dla Japończyków model zadebiutuje w 2023 roku. Więcej napisaliśmy o nim w tym tekście.
Toyota bZ Compact SUV Concept
Moim zdaniem jest to najładniejszy koncept Toyoty od lat. Bardzo zgrabny crossover przypomina trochę studyjną odsłonę modelu C-HR, ale jest pozbawiony wszystkiego tego, co mi w nim wizualnie przeszkadza. Kompaktowy, w pełni elektryczny crossover jest wyraźnie mniejszy od modelu bZ4X (4538 vs 4690 mm) i został narysowany nieco bardziej w stylu coupe. To może być strzał w dziesiątkę, dlatego Toyota powinna się pospieszyć! Efektowne wnętrze konceptu jest pokazem możliwości - zakrzywione ekrany, przyjemne w dotyku materiały i spora przestrzeń - jeśli gotowy do produkcji model miałby przypominać ten koncept, to nie możemy się go doczekać.
Lexus Electrified Sport
Prototyp sportowego, elektrycznego GT zachwyca długą maską i efektownymi proporcjami, ale Lexus chwali się również osiągami. Auto ma przyspieszać do setki w zaledwie 2 sekundy i wszystko wskazuje na to, że będzie nieformalnym następcą LFA. Podobnie jak kultowy, napędzany V10 model, nowy sportowiec ze stajni Lexusa ma być pokazem inżynierskiego kunsztu i obiektem westchnień fanów motoryzacji - tym razem w czasach elektromobilności. Na razie nie wiemy zbyt dużo. Na więcej szczegółów poczekamy przynajmniej kilka miesięcy. Swoją drogą, czy wy też w przedniej części widzicie zapożyczenia z McLarena?
Elektryk z manualną skrzynią biegów?
Lexus chwali się, że w dobie elektryfikacji nie zapomina o przyjemności z jazdy, a jeden z najciekawszych przejawów tej "troski" to prototyp... manualnej skrzyni biegów w samochodzie elektrycznym. Nie chodzi oczywiście o prawdziwy mechanizm z przełożeniami, sprzęgłem i przeniesieniem napędu jakie znamy. To cyfrowe rozwiązanie, które będziemy mogli kontrolować lewarkiem, zupełnie jak w spalinowym samochodzie. Do złudzenia realistyczne mają być nie tylko wrażenia z jazdy, ale i odgłosy silnika, które popłyną z głośników i przypomną nam o dawnych czasach. Ciekawe i zupełnie bez sensu, a to nie koniec zalet - rozwiązanie będzie można wyłączyć, by cieszyć się wygodą znaną z aut elektrycznych.
Czy Toyota przychodzi na imprezę spóźniona?
Zdaniem wielu, Toyota zbagatelizowała rynek aut elektrycznych i odpuściła konkurencję, skupiając się na świetnie sprzedających się hybrydach. Zaprezentowane modele i rozwiązania pokazują jednak, że choć obecnie to właśnie "mieszany" typ napędu jest oczkiem w głowie japońskiego producenta, w gamach modelowych Toyoty i Lexusa nie zabraknie bateryjnych elektryków. Prace są intensywne jak nigdy dotąd. Można powiedzieć, że ich tempo zaważy na sukcesie Toyoty w nadchodzących latach. Do 2026 roku, gama elektrycznych modeli Toyoty (bZ) ma składać się z 6 aut. Czy czeka nas kolejna seria premier? Żeby Toyota przestała sypać nowościami jak z rękawa, musiałaby chyba wybuchnąć wojna, albo pandemia...