Klienci w Europie nigdy nie rzucali się na pickupy, dlatego nie dziwi fakt, że Mazda BT-50 nie będzie oferowana na Starym Kontynencie. Czy mamy czego żałować? Trzecia generacja pickupa w końcu bazuje na japońskim aucie. Poprzednicy korzystali bowiem z rozwiązań Forda Rangera.
Sprawdź: Szklana kula już niepotrzebna. Skoda opracowała aplikację, która zdiagnozuje problem po dźwięku
Ostatnie dwie generacje nie były też hmm... piękne. Dziwne proporcje, przerysowane elementy japońskiego stylu z przedzierającym się przez niego rodowodem Forda, nie wyglądały najlepiej. Nowa BT-50 jest zdecydowanie bardziej zgrabna, a nawiązujący do osobowych modeli przód niemal całkowicie maskuje pokrewieństwo z Isuzu D-Max.
Pod spodem znany z Europy D-Max
Tak, Mazda BT-50 korzysta z rozwiązań Isuzu, choć na pierwszy rzut oka trudno się tego domyślić. Pokrewieństwo zdradza tylna część nadwozia i rzecz jasna podzespoły. Sporo zmian względem D-Maxa widać również we wnętrzu. Choć nietrudno znaleźć podobieństwo, Mazda włożyła trochę pracy w przeprojektowanie m.in. boczków drzwi, elementów deski rozdzielczej czy kierownicy.
Testowaliśmy: Isuzu D-Max AT35 Arctic Trucks: więcej niż pick-up
Samochód będzie oferowany w Australii, w Azji i na niektórych rynkach afrykańskich. Nie znajdziemy go nawet w USA - Mazda chyba odpuściła sobie rywalizację z amerykańskimi propozycjami, które "u siebie" są wyjątkowo mocne.
Zobacz GALERIĘ: