Na parking Zbigniewa Adkonisa (62 l.) ze Słupska (woj. pomorskie) fiacik trafił przypadkiem. W 2003 roku policja znalazła go w dziupli złodziei aut i samochód trzeba było przechować. Teoretycznie tylko na krótki czas poszukiwań jego właściciela. Szybko się jednak okazało, że teoria bardzo w tym miejscu rozmija się z praktyką.
Właściciela malucha nigdy nie udało się odnaleźć. Auto stoi tam gdzie zostawiła je policja, czyli na parkingu Pana Zbigniewa. Szpeci, straszy, a przede wszystkim zajmuje miejsce, które można by "wynająć":
- Niestety, sąd nie chce płacić. Od siedmiu lat sąd nie dał mi za niego złotówki. Powinienem za niego dostać już ok. 80 tys. złotych! - żali się pan Zbigniew. I, dodaje, te pieniądze będą musieli płacić podatnicy.
Efekt jest taki, że sprawa po raz kolejny zahaczy o salę sądową. Niezapłaconymi rachunkami zajął się Sąd Okręgowy w Słupsku. - Sprawa jest w fazie wstępnej - mówi sędzia Janusz Blicharski, przewodniczący wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Słupsku.