Są sprawy życia i śmierci, ale są też rzeczy takie, jak wymiana klocków hamulcowych. Dla kierowcy samochodu przypominającego karetkę pogotowia, to drugie było wystarczającym powodem, by pędzić przez ulice Warszawy "na bombach". Pojazd z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi został zauważony przez inspektorów ITD. Ich uwagę zwrócił fakt, że kierowca jadący na sygnale rozmawia przez telefon. Po zatrzymaniu wyszło na jaw, że to nie jedyne przewinienie.
Polecany artykuł:
Okazało się, że auto, które jechało na sygnale do serwisu samochodowego, nie miało ważnego badania technicznego, a jego dowód rejestracyjny został zatrzymany przez policję. Pseudo-karetka nie miała również zezwolenia MSWiA na uprzywilejowanie w ruchu, co sprawiało, że jazda na sygnale niezależnie od okoliczności byłaby nielegalna. Wisienką na torcie przewinień jest w tym przypadku brak ważnej polisy OC, czym z pewnością zainteresuje się Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.
Na miejscu pojawiła się policja, która nakazała demontaż kogutów. Kierowcę czeka najprawdopodobniej sprawa w sądzie i słona grzywna.