Gnanie ulicami miasta z dużymi prędkościami kończy się z reguły na trzy sposoby. W pierwszym wariancie pirat drogowy, łamiąc po drodze masę przepisów drogowych, szczęśliwie i szybko dojeżdża do celu w jednym kawałku. Drugi wariant zakłada, że jego szaleńcze zachowanie zostaje powstrzymane przez policję, a "bohater" wraca do domu z dużym mandatem lub bez prawa jazdy. W przypadku kierowcy sportowego Mitsubishi Lancer EVO VII, świrowanie na drodze publicznej zakończyło się sromotnym wypadkiem. Mężczyzna pędząc z zawrotną prędkością pomiędzy samochodami przydzwonił w zaparkowaną Astrę, a następnie w jadącą w tym samym kierunku Fiestę.
Trafiła kosa na kamień
Zabawa w "tetrisa" skończyła się poważnym wypadkiem. Po wyprzedzeniu kilku aut przed skrzyżowaniem kierowca odbił na skrajnie lewy pas, gdzie zaskoczyła go zaparkowana Astra. Z uwagi na dużą prędkość kierowca nie miał już czasu na reakcję. Nie pomogło nawet mocne hamowanie, co poskutkowało kolizją z białym Oplem. Mitsubishi dosłownie podskoczyło, uderzając następnie w jadącą środkowym pasem Fiestę. Mężczyzna narobił niezłego bałaganu, ale szczęśliwie nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Niestety nie wiadomo, co stało się dalej. Film nagrany przez wideorejestrator urywa się w momencie, gdy sprawca całego zamieszania wysiada z auta.