Największa wada samochodów elektrycznych? Długi czas ładowania. Do niedawna powiedzielibyśmy o marnym zasięgu, ale ten parametr bardzo szybko się poprawia. Dotychczas rekordowym czasem ładowania baterii było "tankowanie" 200 km zasięgu w 8 minut. Inżynierowie marki Piëch przesuwają te granice dość znacznie, bo ich ogniwo oferuje możliwość doładowania 80% baterii w zaledwie 4 minuty i 40 sekund. W Coupe tej marki przekłada się to na możliwość przejechania aż 390 km - niemal dwukrotnie więcej niż w przypadku poprzedniego rekordu.
Sam samochód to sportowe, niskie coupe. Wszystko jest tu podporządkowane osiągom i niskim oporom powietrza. Efektem jest przyspieszenie do 100 km/h w czasie 3,2 sekundy i prędkość maksymalna równa 250 km/h. Dwumiejscowe GT ma dwa silniki - po jednym na każdą oś. O prowadzenie i charakterystykę jazdy zadbał Klaus Schmidt - szef działu R&D w Piëch Automotive, który wcześniej spędził 30 lat w słynnym, należącym do BMW dziale M.
Żywotność baterii? Producent zapewnia, że ich pojemność spadnie do 80% pierwotnej, dopiero po 5 tysiącach tankowań. Brzmi to całkiem nieźle. Jak wypada to w praktyce, będziemy mogli się przekonać za 3 lata. Uruchomienie produkcji planowane jest na 2022 rok. Nawet jeśli Piëch ma wpaść na imprezę "elektryków" spóźniony, wygląda na to, że zrobi to w pięknym stylu.