Przerobienie Fiata 500 na samochód elektryczny może wydawać się pójściem na skróty w procesie elektryfikacji, lecz wiele osób zapomina o tym, że stworzenie samochodu od zera to operacja trwająca kilka lat i wymagająca – co oczywiste – ogromnej ilości pieniędzy.
Zobacz też: Fiat Tipo z fabryczną instalacją LPG - polski CENNIK
Dlatego też Thomas Hajek – związany z branżą moto nie od dziś, bowiem kierował np. sprzedażą Maserati – znalazł na to receptę. Auto bez układu napędowego trafia z fabryki w Tychach do Bielska-Białej, a tutaj montowany jest cały moduł baterii oraz silnik. Motor produkowany jest w Polsce, prace nad nim trwały od trzech lat i ma 61 koni mechanicznych oraz moment obrotowy wynoszący 120 niutonometrów, czyli mniej więcej tyle, ile „pięćsetka” z tradycyjną jednostką o pojemności 1.2 litra.
Co ciekawe, Fiat oferował elektryczny model 500 jeszcze całkiem niedawno na wybranych rynkach. Wygląda to nieco na wyważanie otwartych drzwi.
Zasięg auta to nieco ponad 100 kilometrów, a ładowanie ze zwykłego gniazdka ma trwać około 6 godzin. Przewidywana cena? Trochę poniżej 100 tysięcy złotych. To – nawet patrząc na realia elektryczne – sporo.
Auta mają więc na początku trafiać do wypożyczalni, a już zamówiono 10 egzemplarzy. Trwają pracę nad linią produkcyjną, by rocznie wyjeżdżało z Bielska aż 1000 aut.