Cała sytuacja miała miejsce w okolicach Hrubieszowa. Do lokalnego baru przyjechał "wstawiony" mężczyzna. Po spożyciu kilku kolejnych drinków wsiadł za kierownicę swojego auta i odjechał. Poinformowana przez osoby z baru policja rozpoczęła poszukiwania, jednak słuch po 53-latku zaginął. Do czasu...
Telefon do przyjaciela
Krótko po tym, jak nietrzeźwy kierowca opuścił lokal, dyżurny policji w Hrubieszowie odebrał dziwny telefon. Mężczyzna w słuchawce dość bełkotliwie tłumaczył, że w samochodzie coś mu "wystrzeliło", po czym wpadł do rowu i nie może z niego wyjechać. Policjanci natychmiast wyruszyli na miejsce zdarzenia, gdzie faktycznie zastali pojazd leżący w rowie. Brakowało jednak kierowcy... Ten zmęczony zaistniałą sytuacją poszedł... do domu! Jak później tłumaczył policji, sam nie wiedział jak się tam znalazł. Po przebadaniu alkomatem okazało się, że 53-letni kierowca miał 1,6 promila alkoholu.
Zobacz: Jaka kara grozi za prowadzenie po alkoholu?
Trwa wyjaśnianie okoliczności całego zdarzenia. Choć jazda pod wpływem alkoholu może prowadzić do tragicznych skutków, 53-latkowi mieszkającemu w lubelskiej gminie Horodło, nie można odmówić pomysłowości, że o pomoc zwrócił się akurat na policję.