Zgłoszenie o kradzieży pojazdu z prywatnej posesji otrzymali międzyrzeccy policjanci. Według pokrzywdzonego, do kradzieży busa marki Volkswagen Transporter, którego mężczyzna regularnie wykorzystywał do pracy, doszło w nocy z 13 na 14 stycznia. Z zebranego materiału dowodowego wynikało, że przestępca wykorzystał fakt, iż samochód stał na posesji otwarty, a kluczyki znajdowały się w stacyjce.
Sprawdź: Miał "zły dzień", więc spowodował kolizję. W jego organizmie były ponad 2 promile alkoholu
Działania podjęte przez służby operacyjne pozwoliły szybko namierzyć podejrzanego o kradzież mężczyznę. Już następnego dnia policjanci przyjechali na miejsce, w którym według śledczych miał przebywać mieszkaniec Międzychodu. Przestępca zaskoczony widokiem funkcjonariuszy od razu przyznał się do zarzutów i wskazał miejsce ukrycia kluczyków do auta.
Po dokładnej analizie zdarzeń, jakie zaistniały tamtej nocy na terenie Międzyrzecza, policjanci podejrzewali, że może on mieć na swoim koncie również inne przestępstwa. Okazało się, że chwilę po kradzieży samochodu, mężczyzna wszedł na teren zajezdni autobusowej i włamał się do kilku pojazdów, gdzie z jednego z autokarów ukradł pieniądze.
Zobacz: Dachowali w rowie, bo chcieli uratować dzika. 21-letnia kobieta zginęła na miejscu
Młody rabuś usłyszał już zarzut kradzieży samochodu oraz kradzieży połączonej z włamaniem. Za popełnione czyny może mu grozić nawet do 10 lat pozbawienia wolności.