Gdyby kierowca czarnego BMW nie czuł się królem szosy, nie doszłoby w marcu do wypadku przy ul. Umińskiego. Potrącony został 7-letni chłopczyk wracający ze szkoły, bo kierowca tak się śpieszył, że nie ustąpił mu pierwszeństwa. A gdyby 23-letnia Kamila B. nie wsiadła w jeden z weekendów pijana za kółko, to jej przyjaciółka może by dzisiaj żyła. Takich przejawów bezmyślności jest niestety więcej. Nie wszystkie kończą się tragicznie, ale Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji wszystkich drogowych piratów konsekwentnie karze nawet podczas zwykłych interwencji.
- W pierwszych 9 miesiącach bieżącego roku zatrzymaliśmy 3468 praw jazdy. W tej liczbie zawierają się dokumenty odebrane za przekroczenie prędkości o 50 km w terenie zabudowanym, dokumenty odebrane nietrzeźwym kierującym, prawa jazdy odebrane za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym - informuje asp. szt. Tomasz Oleszczuk z Sekcji Prasowej Komendy Stołecznej Policji.
Przeczytaj również: Jeśli przez rok nie dostałeś punktu karnego, to w kolejnym otrzymasz punkty bonusowe. Dobry pomysł?
Najczęstszym wykroczeniem, za które funkcjonariusze zatrzymują warszawiakom prawko, jest nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu i, co zdarza się nagminnie, omijanie pojazdu, który przed przejściem dla pieszych się jednak zatrzymał. Dokument uprawniający do jazdy można stracić natychmiast po wjechaniu na skrzyżowanie na czerwonym świetle albo nie zatrzymując się do kontroli drogowej.
Surowo karani są też sprawcy kolizji, do których zwykle dochodzi z powodu nieznajomości przepisów albo zwykłej głupoty. - Te zdarzenia stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Dlatego policjant zamiast wystawić mandat, zatrzymuje prawo jazdy i przekazuje je do sądu, który decyduje, czy dokument kierowcy zatrzymać i na jak długo oraz wyznacza wysokość kary - informuje WRD KSP.