Na kanale STOP CHAM pojawił się film dokumentujący interwencję policji, która wzbudza wątpliwości widzów i kierowców. Nie tak dawno temu w sieci pojawiło się nagranie, na którym policja przeprowadza nieprofesjonalną interwencję, a tym razem funkcjonariusze chcieli wlepić mandaty za zwężeniem drogi, przed którym postawiony został znak zakazu ruchu. Kierujący, z perspektywy którego możemy oglądać sytuację wdał się w dyskusję z mundurowymi. Jak skończyło się to tym razem?
Sprawdź: Skradzione drogie Audi stało sobie porzucone na jezdni
Sytuację dokumentuje nagranie z wideorejestratora. Samochód zbliża się do zwężenia drogi, a na barierkach po lewej stronie drogi umieszczony jest znak zakazu ruchu. Kierowca wjeżdża za zwężenie, gdzie zatrzymuje go policja. Mężczyzna zaczyna się tłumaczyć, twierdząc że zakaz ruchu go nie obejmuje, bo nie był umieszczony po prawej stronie drogi.
Kto ma rację w tym przypadku?
Kierujący, podobnie jak większość komentujących, w tym przypadku się mylą. Znak zakazu ruchu obowiązuje na całej jezdni i dotyczy uczestników ruchu w obie strony. O tym, gdzie może on zostać umieszczony mówi nam rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Możemy w nim wyczytać, że znak B-1, czyli omawiany "zakaz ruchu" może stać również na jezdni i obowiązuje nas nawet gdy jest niechlujnie przytwierdzony do widocznego na nagraniu ogrodzenia robót drogowych.
Biorąc pod uwagę powyższe przepisy, szczególnie ciekawy jest fakt, że tłumaczenie kierującego przyniosły skutek, a funkcjonariusze zaniechali czynności. Wychodzi więc na to, że nieznajomość przepisów nie była wcale powodem zatrzymania kierującego, a raczej niewystawienia mu mandatu.
Zobacz WIDEO: