Passat zatrzymany do kontroli drogowej
Po polskich drogach jeździ wiele samochodów, które nie powinny być dopuszczone do ruchu. Policjanci z radzyńskiej drogówki nie mogli przymknąć oczu na to, co zobaczyli w kontrolowanym Volkswagenie. Mundurowi zatrzymali Passata, który już z daleka zdradzał, że nie powinien znaleźć się na drodze publicznej. W aucie kierowanym przez 34-latka z Radzynia Podlaskiego znaleziono aż 10 problemów i nieprawidłowości, choć wnikliwa analiza stanu technicznego z pewnością wskazałaby na większą liczbę usterek.
Polecany artykuł:
Policjanci dawno nie widzieli takiego szrota
Aż nie wiadomo od czego zacząć opis grata, którego zatrzymali policjanci drogówki. Samochód miał pękniętą szybę przednią, łyse opony, zużyte tarcze hamulcowe i liczne wycieki płynów eksploatacyjnych. W trakcie kontroli okazało się, że Passat ma założone tablice rejestracyjne z BMW, a właściciel auta nie wykupił nawet polisy OC. 34-letni kierowca kierował tym gratem nie mając zapiętych pasów bezpieczeństwa. Nie trzeba chyba dodawać, że samochód nie miał ważnego badania technicznego?
Surowa kara dla kierowcy Passata
34-latek będzie musiał słono zapłacić. Stan samochodu i niezapięte pasy sprawiły, że otrzymał on mandat karny w wysokości 5 000 zł, a jego konto zasilą 3 punkty karne. To nie koniec konsekwencji - samochód odjechał z miejsca kontroli na lawecie, dowód rejestracyjny został zatrzymany, a o swoją "działkę" dopomni się z pewnością Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, bo jazda bez ważnego OC kosztuje krocie.
W tym tekście opisujemy kontrolowanego Volkswagena jako wyjątkowego grata, ale przykra prawda jest taka, że podobnymi autami wciąż porusza się wielu Polaków. Fatalny stan techniczny, wycieki i zużyte części eksploatacyjne wykorzystywane ponad granice możliwości to motoryzacyjna codzienność w wielu miejscach naszego kraju.