O włos od tragedii
Dantejskie sceny z udziałem polskiego kierowcy cysterny rozegrały się na słowackiej ekspresówce (R1) w poniedziałek (27 czerwca) po godz. 20.00. O wielotonowym zestawie, który porusza się w przeciwnym kierunku, policję poinformowali wystraszeni kierowcy. Całe zajście uchwyciły kamery monitoringu. Na krótkim filmie widać, jak ciężarówka z wielkim ładunkiem porusza się skrajnie prawym pasem, do momentu, aż kierowca dostrzegł pionowy znak B2 (Zakaz wjazdu). Mając do dyspozycji nieco szerszy odcinek jezdni, szofer postanowił zawrócić, blokując tym samym wszystkie trzy pasy. Niewiele brakowało, a doszłoby do poważnego wypadku.
ZOBACZ - Sprawdź, czy jesteś dobrym kierowcą. Najlepsi zdobędą komplet punktów! - QUIZ
Polecany artykuł:
Polski kierowca miał sporo szczęścia
Szczęśliwie dla wszystkich, o tej porze ruch na drodze ekspresowej R1 był już znikomy. W wyniku niebezpiecznej jazdy polskiego szofera nikt nie ucierpiał, poza jego samym portfelem. Mundurowi, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce, wylegitymowali mężczyznę i można powiedzieć, że potraktowali go całkiem łagodnie. Za stworzenie tak wielkiego niebezpieczeństwa w ruchu lądowym został ukarany wyłącznie mandatem karnym. Po zakończeniu czynności mundurowi pozwolili kierowcy kontynuować jazdę. W oficjalnym komunikacie lokalne władze nie poinformowały, jaką grzywną ukarano Polaka. Możemy tylko przypuszczać, że ten mandat do najniższych nie należał. W Polsce za taki numer funkcjonariusze najprawdopodobniej zatrzymali by mężczyźnie uprawnienia na okres trzech miesięcy.
PRZECZYTAJ - Gnał przez miasto i słono zapłacił. Jego wymówka nie przemówiła do mundurowych