Polskie samochody elektryczne biją się o uwagę mediów i entuzjastów motoryzacji. Lada dzień czeka nas premiera prototypu od ElectroMobility Poland, a kilka dni temu poznaliśmy nową, elektryczną Syrenę, która tak naprawdę nazywa się Vosco S106 EV, bo jej właściciel nie ma praw do używania nazwy "Syrena".
Sprawdź: Tak wygląda polski samochód elektryczny - znamy coraz więcej szczegółów - GALERIA, WIDEO
Nie jest to przeszkodą w nazwaniu przedsiębiorstwa FSO Syrena. Auto może i jeździ "na prąd", ale dodatkowym źródłem napędu z pewnością jest nostalgia osób, którym marzy się powrót polskiej Syrenki na rynek. Zdaniem niektórych, Syrena to nie samochód, ale wygląda na to, że w przeciwieństwie do prekursora, nowa odsłona zasłużyła na miano prawdziwego auta.
Vosco S106 EV już jeździ - to sukces
Na uwagę zasługuje fakt, że przedprodukcyjne egzemplarze istnieją, są jezdne i jest ich kilka sztuk. Aby pociągnąć przedsięwzięcie do tego etapu trzeba mieć trochę samozaparcia i pieniędzy. Vosco S106 EV faktycznie jeździ i ma pod maską porządny, 156-konny silnik elektryczny, a energia magazynowana jest w akumulatorach o pojemności 31,5 kWh, czyli raczej niewielkiej. Nie zmienia to faktu, że do miejskich podróży zarówno moc, jak i zasięg powinny być w zupełności wystarczające.
Choć na pierwszy rzut oka "elektryczna Syrena" nie zapowiada się najgorzej, niektóre szczegóły nieco psują dobre wrażenie.
Co z produkcją seryjną?
Nowa Syrena, w spalinowej odmianie miała już kilkukrotnie trafić do seryjnej produkcji. Od paru lat firma z Kutna prowadzi testy i stara się rozwijać "Vosco", ale jak na razie nawet o małoseryjnej produkcji nie ma mowy. Nic dziwnego - specyficzny styl i mieszanka podzespołów z różnych samochodów sprawia, że oprócz nazwy, nie ma tu zbyt wiele "polskiego auta". O ile trudno przedstawiać to jako zarzut (opracowanie platformy i podzespołów od podstaw to miliardowa inwestycja), to poddaje to w wątpliwość sens tworzenia takiego projektu. Napędzane oplowskim silnikiem Vosco nie było ani ładne ani szybkie, ani przy małej skali produkcji, nie byłoby najtańsze.
Nie przegap: Na ile polski będzie polski samochód elektryczny? Czy będzie bazował na istniejącym aucie?
Jak nietrudno zauważyć, budowa auta elektrycznego to przedsięwzięcie pozwalające rozwinąć skrzydła mniejszym i mniej doświadczonym producentom. Nawet jeśli silnik i baterie Vosco S106 EV są prawdziwie polskie, nadal mamy tu wręcz bijące po oczach kalki i przeszczepione wprost od innych aut elementy. Już od przodu w oczy rzucają się reflektory zaczerpnięte z Fiata 500. W połączeniu z niezbyt spójnym i po prostu kiepsko spasowanym nadwoziem mamy obraz prototypu, który powinien raczej posłużyć do prac rozwojowych w czterech ścianach hali produkcyjnej niż do pokazów dla publiczności.
Trzymać kciuki? Jak najbardziej warto. Liczyć na spektakularny sukces już trudniej. Nawet gdyby w końcu udało się uruchomić seryjną produkcję, czy taki samochód na pewno znalazłby nabywców na rynku?
Producent chciałby ubiegać się o homologację już niebawem, a z produkcją seryjną ruszyć w 2021 roku. Czekamy na to, co pokaże przyszłość. W polskiej motoryzacji dzieje się coraz więcej - a nuż coś w końcu wypali?