Podczas gdy Wspólnota jeździ bezpieczniej i w 2016 roku znów udało się zmniejszyć liczbę zabitych o dwa procent, o tyle samo wzrosły notowania ofiar na drogach w Polsce. Jeszcze w 2010 roku w Europie zginęło ponad 30 000 osób, w 2016 roku – już "tylko" 25 tysięcy.
W Polsce w 2016 roku w wypadkach zginęło 2993 osób, o 47 więcej niż w 2015 roku. Polska wypada źle na tle Czech, Słowacji czy Litwy, gdzie drogi stają się coraz bezpieczniejsze. Czy powodem może być zlikwidowanie fotoradarów w gminach? Trudno na razie odpowiedzieć na to pytanie – sytuację trzeba będzie obserwować przez dłuższy okres. Na pewno lepiej jest na autostradach, gorzej z bezpieczeństwem na jednojezdniowych nitkach dwukierunkowych.
Zobacz też: Czy ceny ubezpieczeń będą zależne od stylu jazdy?
Różnice w suchych statystykach mogą wydawać się niewielkie, ale podsumowując straty związane z leczeniem, pogrzebami, pracą służb czy nawet zastąpieniem zmarłych na miejscu pracy, okazuje się, że gospodarka traci. I to sporo.
Jak donosi serwis money.pl, jeden zabity to koszt nawet 2 milionów złotych (dane z 2015 roku). Ranny obciąża gospodarkę średnio o 300 tysięcy złotych więcej. Jeden wypadek – gdzie ktokolwiek ponosi obrażenia – to utracony milion.
Prognozy przewidują – lecz oficjalne dane pojawią się w listopadzie – że rok 2016 kosztował nas na drogach ponad 50 miliardów złotych.