Na drogach codziennie dochodzi do skrajnie niebezpiecznych sytuacji, jednak to, co zaprezentował kierowca BMW serii 3, nie mieści się w głowie. Do przerażająco nieodpowiedzialnej sytuacji 40-letni obywatel Ukrainy doprowadził na drodze ekspresowej S17 w kierunku Warszawy, gdy na węźle "Nałęczów", na wysokości Przybysławic, wjechał na ekspresówkę jadąc "pod prąd". Mężczyzna musiał być mocno zdezorientowany, gdy na swoim pasie ruchu widział pojazdy szybko zbliżające się w jego stronę. Chcąc uniknąć kolizji za każdym razem uciekał na pas zieleni, ale zdecydowanie zbyt dużo czasu zajęło mu zrozumienie, że coś jest nie tak.
Zobacz także: Wojtek, Janusz, Bartosz i Jan stracili życie w drogowym horrorze w Niewieścinie. To zdjęcie z wypadku odbiera mowę
Przyznał się do winy
Z nagrania, które trafiło do lubuskich policjantów zaraz po samym zajściu, mundurowi ustalili, że czarne kombi poruszało się tak przez kilka kilometrów - mężczyzna wrócił na właściwą drogę dopiero przy zjeździe w Markuszowie kierujący wrócił na właściwą drogę. Po kilku dniach od tego zajścia funkcjonariuszom udało się ustalić tożsamość kierującego i zatrzymać pojazd następnego dnia, tuż przed przejściem granicznym w Lubaczowie na podkarpaciu. Mężczyzna usłyszał zarzut narażenia innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zatrzymany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze.
Pozbawienie wolności i wysoka grzywna
Za popełniony czyn, według art. 160 § 1, zatrzymanemu grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Na dodatek zaktualizowany 1 stycznia br. taryfikator mandatów, za jazdę droga ekspresową, bądź autostradą, w kierunku przeciwnym grozi grzywna w wysokości 2000 zł.