Zapomnijcie o nowym MINI John Cooper Works. Oto prawdziwy maluch, który wyrywa z butów. Pod maską nie ma ani śladu po seryjnym, litrowym silniku. Jego miejsce zajęła jednostka 1.8 VTEC z Hondy, która została porządnie podrasowana i generuje teraz aż 374 konie mechaniczne!
Sprawdź: Manhart GP3 F350 to gokart, który wyrywa z butów. MINI po tuningu ma ponad 350 KM!
Jak się okazuje, przeróbki polegające na przełożeniu silnika z Hondy do klasycznego Mini nie są wcale rzadkością, ale właściciel tego egzemplarza naprawdę dołożył do pieca. Dołożył oczywiście turbo, które pozwoliło zwiększyć moc ponad dwukrotnie. Fabrycznie, jednostka B18C4 osiąga bowiem 171 KM. Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach stwierdziłby, że to za mało dla malutkiego Mini?
Kiedy Mini faktycznie było małe
Klasyczne Mini, którego produkcja rozpoczęła się pod koniec lat 50. XX wieku, w przeciwieństwie do współczesnego MINI naprawdę charakteryzowało się niewielkimi wymiarami. Widać to nawet na ujęciach ze środka samochodu, na których kierowca i pasażer niemal stykają się barkami. Między innymi z tego powodu umieszczenie pod maską uturbionego, japońskiego silnika z całym osprzętem było sporym wyzwaniem.
Zobacz również: Czy warto rozważyć hybrydę plug-in, jeśli nie masz jej gdzie ładować?
Efekt jest piorunujący. Mini zwija asfalt i na drugim biegu mieli kołami w wyniku nadmiaru mocy. Gdyby nie problemy z trakcją, osiągi byłyby zapewne jeszcze lepsze. Obecnie, szalone Mini przyspiesza do setki w czasie 5,38 sekundy. To niemal tyle samo co znacznie większe, nowe, limitowane MINI JCW GP.
Zobacz WIDEO: