Do niebezpiecznej sytuacji doszło 30 marca na przejeździe kolejowym w Radziwiłłowie Mazowieckim (pow. żyrardowski). Kierujący osobowym Oplem Astra widząc migający sygnalizator, w pośpiechu przejechał pod opadającymi zaporami. Od tragedii dzieliły go tylko centymetry. Gdy kierowca zrozumiał, co zrobił, zatrzymał pojazd i wycofał nim maksymalnie jak mógł, aby nie doprowadzić do wypadku z najeżdżającym pociągiem. Ostatecznie nikomu nic się nie stało. Na podstawie zapisu z monitoringu policjanci ustalili dane sprawcy i ukarali go wysokim mandatem w wysokości 2000 zł. Okazał się nim 78-letni mężczyzna.
Z pociągiem nikt nie ma szans
Mężczyzna w porę zorientował się, w co się wpakował i tylko to uchroniło go od tragicznej śmierci. W spotkaniu z kilkuset tonowym pociągiem nie ma szans żaden pojazd. Nawet gdyby maszynista zareagował w porę, to by nic nie zmieniło. Droga hamowania pociągu to kilkaset metrów, a jego szerokość nie jest równa szerokości torów. Zbliżając się do przejazdów kolejowych, zwłaszcza tych niestrzeżonych, zachowajmy szczególną ostrożność i zatrzymajmy się w wyznaczonym miejscu. To ostatnie miejsce, w którym kierowcy powinni nadrabiać stracony czas.