Tutaj nic nie poszło zgodnie z planem, choć trzeba przyznać, że sam plan od początku nie należał do najmądrzejszych. Kierowca Toyoty Celiki 5. generacji chciał podriftować swoim wozem po pustym parkingu w Stanach Zjednoczonych. Trochę spalonej gumy to nic złego, problem w tym, że w większości przypadków, Celica to auto przednionapędowe.
Sprawdź: Influencer się doigrał! Wrzucił stare BMW do rzeki, teraz będzie miał kłopoty [WIDEO]
Nie ma więc mowy o drifcie, a jedynie o katowaniu na ręcznym. Nawet do tego potrzeba jednak odrobiny wprawy, której ewidentnie zabrakło. Kierujący polecił koledze nagrywać swoje wyczyny, ustawił się "do startu", a gdy wystartował... uderzył w słup lampy znajdujący się na parkingu.
Na przestronnym i pustym parkingu było wystarczająco dużo miejsca, by uniknąć kolizji. W tym przypadku zabrakło wprawy, rozsądku i wyobraźni. Szkoda tylko auta. Choć Toyota Celica nie jest szczególną rzadkością, egzemplarzy w ładnym stanie ubywa z roku na rok.
Zobacz WIDEO: