Jeszcze dobre kilka lat temu, Skoda Felicia była mocnym graczem w kategorii "niedrogi samochód po dziadku", a kilkanaście lat temu Polacy chętnie wybierali ją w salonach czeskiej marki. Czas pędzi nieubłaganie, a dziś większość egzemplarzy Felicii jest warta marne grosze, lub nie jeździ już wcale. Rdza, kolizje, stłuczki i nieopłacalne naprawy niemal całkowicie wyeliminowały z dróg pierwszą Skodę produkowaną już pod skrzydłami Volkswagena. U naszych sąsiadów, w ojczyźnie Skody, sytuacja wygląda zapewne dość podobnie. Wśród egzemplarzy, które wciąż jeżdżą po drogach znalazł się również widoczny na zdjęciach. Jego właścicielowi chyba nie spieszy się ze sprzedażą.
Polecany artykuł:
Cena auta z ogłoszenia, które w ostatnich dniach zyskało popularność wynosi bowiem... okrągły milion koron czeskich. To równowartość 185 106 zł! Czy cokolwiek wyjaśnia tak abstrakcyjną kwotę? Sprzedający mają nadzieję, że w osiągnięciu wysokiej ceny pomoże "kolekcjonerski" stan auta, choć po takich zapewnieniach można spodziewać się przebiegu raczej 140 niż 14 000 km. Drogomierz wskazuje, że przez 22 lata (Felicia wyprodukowana została w 2000 roku) auto pokonało dokładnie 14 144 km.
Full opcja, mały przebieg, właściciel niepalący
Kolekcjonerów Felicii za milion koron (takich z pewnością jest wielu) ucieszy również wersja wyposażeniowa, która obejmuje lakierowane klamki, zderzaki i lusterka. Auto może się również poszczycić obrotomierzem oraz radiem Blaupunkt. Pod maską "kolekcjonerskiego" egzemplarza pracuje jednostka 1.3 MPI o mocy 68 KM. To konstrukcja pamiętająca czasy poczciwej Skody Favorit. Cała Felicia w znacznym stopniu opiera się na rozwiązaniach z drugiej połowy lat 80.
Czy ktoś to kupi?
Felicia wystawiona za równowartość ponad 185 000 zł nie będzie miała łatwo. Jeśli poszukiwania nowego właściciela się powiodą, na cenę transakcyjną w tak kosmicznej wysokości, szanse są bardzo niewielkie. Wydaje się, że rynek youngtimerów nie jest gotowy na popularną, 22-letnią Skodę w cenie Porsche 911 996 czy kultowego BMW serii 850i z lat 90.