Gdy na tylną oś trafia 570 KM, a na kierownicy widnieje emblemat z wierzgającym koniem, trzeba wiedzieć, że auto będzie się zachowywać podobnie - na pewno nie będzie łatwe w prowadzeniu. Wygląda na to, że pracownik tureckiej myjni to zlekceważył, a ta lekcja będzie go słono kosztować.
Nagranie pokazuje jak Ferrari 458 Italia opuszcza myjnię samochodową, prowadzone przez jednego z pracowników. Mokre opony, ogromna moc i kierowca pozbawiony wyobraźni to połączenie, które zaowocowało błyskawiczną katastrofą.
Włoski supersamochód uderzył tylną osią w krawężnik podczas poślizgu nadsterownego. Zamiatający tył zaliczył bliskie spotkanie z krawędzią drogi i już samo to wystarczyłoby do naliczenia słonego rachunku za naprawę. Najgorsze jest jednak wciąż przed nami - Ferrari w wyniku kontry i siły uderzenia zmienia kierunek jazdy, wpadając na pas rozdzielający dwie jezdnie drogi. Naprawa będzie kosztowała krocie!
Nie wiadomo, jak zakończyła się sytuacja i czy szkody zostały pokryte przez ubezpieczenie. Niemal pewne jest natomiast, że odpowiedzialny za to zdarzenie pracownik myjni jeszcze długo nie zasiądzie za kierownicą supersamochodu, a zwłaszcza cudzego.