Drogi prąd stawia pod znakiem zapytania trolejbusy i autobusy elektryczne
W dobie horrendalnych podwyżek cen prądu, trolejbusy i autobusy elektryczne mogą być droższe w eksploatacji niż tradycyjnie napędzane pojazdy. Pierwsze przedsiębiorstwa odpowiedzialne za transport zbiorowy wycofują elektryczną flotę z ulic. Innym wyjściem będzie ograniczenie liczby kursów i podwyżki cen biletów. Ważne decyzje w tej sprawie zapadły już m.in. w Lublinie, w którym zawieszono działalność trolejbusów. Działanie ma na celu ograniczenie wydatków, które drastycznie wzrosły po podwyżkach cen prądu. Sygnały o trudnej sytuacji docierają również z Kutna i Elbląga.
Elektryczne pojazdy droższe od diesli
O problemie z trolejbusami, w rozmowie z Polsat News mówiła Monika Fisz z ZTM w Lublinie. Przytoczone przez nią kalkulacje wskazują, że wycofanie trolejbusów z ulic to oszczędność 7 000 zł dziennie i 140 000 zł miesięcznie. Szacowane zużycie energii trolejbusu to 219 kWh na 100 km, co oznacza, że koszt pokonania 100 km to około 450 zł. Dla porównania, tradycyjny autobus, który zużywa 47 l oleju napędowego na 100 km, kosztuje miasto nieco ponad 300 zł na każde 100 km. Nieco lepiej wyglądają również kalkulacje dla autobusu elektrycznego. Zużycie energii na poziomie 100-120 kWh/100 km sprawia, że koszt przejechania stu kilometrów waha się od 200 do 240 zł. Wciąż mniej niż w przypadku autobusów napędzanych silnikami diesla, choć nie brakuje głosów alarmujących, że już niebawem "elektryki" również będą droższe w eksploatacji.
Podwyżki cen prądu. Co z autobusami elektrycznymi?
W takim tonie wypowiadał się niedawno m.in. prezes MZK w Kutnie, Jacek Sikora. Cytowany przez "Rzeczpospolitą" stwierdził, że "z początkiem stycznia każdy zarządzający, który otrzyma takie (niemal 10-krotnie większe niż jeszcze przed paroma tygodniami - przyp. red.) rachunki, powinien postawić autobusy pod płot". Ceny biletów zamierza natomiast podnieść Elbląg i również ma to związek z cenami prądu.
Eksploatacja autobusu elektrycznego jest oczywiście bardziej przyjazna dla środowiska i odpadają w niej koszty takie, jak AdBlue czy kosztowne serwisy skrzyni biegów oraz wymiany oleju. Trudno podejrzewać jednak, by miejskie przedsiębiorstwa zamierzały rezygnować z nich ze względów ideologicznych i na złość mieszkańcom. Kalkulacje i prognozy wskazują jasno, że stare, dieslowskie rozwiązania mogą stać się po prostu tańsze. Pozostaje trzymać kciuki za szybkie odwrócenie trendu i powrót czystszych wariantów na ulice miast.