Czy już niebawem większość kierowców w Polsce będzie mogła sobie pozwolić na więcej? Tak wynika z opracowywanego w Ministerstwie Infrastruktury projektu ustawy, który rozszerza uprawnienia kategorii B o możliwość prowadzenia pojazdów cięższych niż dotychczasowe 3,5 t dopuszczalnej masy całkowitej. Jest jednak jeden haczyk.
Według projektu ustawy, który obecnie jest rozpatrywany przez Rządowe Centrum Legislacji prawo jazdy kategorii B miałoby uprawniać do kierowania pojazdami o dopuszczalnej masie całkowitej do 4,25 t, czyli o 750 kg cięższymi niż do tej pory. Te zasady miałyby jednak objąć pojazdy zasilane paliwami alternatywnymi, a więc dostawczakami wodorowymi, elektrycznymi, ale także tymi zasilanymi LPG i CNG.
Skorzystają "elektryki"
Takie dodatkowe uprawnienia eliminują ważny problem na drodze do elektryfikacji w miejskich dostawach. Dostawczaki i busy napędzane energią elektryczną mają dziś niewielki zasięg, z reguły nie przekraczający 150 km. To wynik kompromisu, który każe wybierać między pojemnymi, ciężkimi bateriami, a ładownością. Obowiązujący limit DMC 3,5 tony do pewnego stopnia ogranicza producentów aut użytkowych, którzy chcieliby zelektryfikować dostawcze vany w swojej gamie modelowej.
Projekt takiej ustawy wdraża dyrektywy unijne, a każde państwo członkowskie UE samo decyduje o terminie wprowadzenia nowych regulacji. Nie wiadomo na razie kiedy projektem zajmie się rząd. W tej sprawie, żaden termin nie został jeszcze wyznaczony.