Zacznijmy chyba od najważniejszego pytania: jak można zdefiniować motoryzacyjne premium?
AR: To bardzo dobre pytanie. Na rynku motoryzacyjnym pojawił się segment pojazdów premium, wycenianych od około 17 tysięcy euro za najmniejsze z nich. Sama idea została rozpowszechniona przez marki niemieckie i jest najsilniej z nimi kojarzona – jako poziom wykonania czy trwałości. DS chce być na tym rynku, lecz nie celuje w typowe "premium", lecz znacznie wyżej, w luksus. Spójrzmy na reflektory [użyte w DS7 Crossback - przyp. red.] – nie tylko należą do jednych z najbardziej zaawansowanych konstrukcji, ale też ich elementy obracają się przy uruchomieniu auta. Tylko dlatego, że cały proces jest po prostu piękny. To cel marki DS - łączenie premium z pięknem.
Trudno będzie jednak pokonać niemieckie marki na ich własnym terytorium. Niemcy nie wybiorą przecież francuskiego auta.
AR: Żadna marka spoza Niemiec nie odniosła sukcesu na tym rynku, a inni [BMW, Mercedes, Audi - przyp. red.] sprzedają 2 miliony egzemplarzy każda. Wyjątkiem jest Volvo. Szwedzi mają z kolei mocne DNA, ich auta są charakterystyczne i mają za sobą pewne wartości. Kapitał jest już chiński, ale to nie ma znaczenia. My chcemy wnieść do segmentu coś innego: francuski luksus, lecz to zajmie nam od 15 do nawet 30 lat, by zagościć w świadomości kierowców.
Czyli nie można na razie mówić o zyskach?
AR: O nie, DS zarabia na siebie. Utrzymując cenę konkurencji z segmentu premium sprzedajemy mniej samochodów, lecz sporo inwestujemy.
DS staje się marką globalną i takie same samochody trafią do klienta w Chinach jak i w Europie, w tym w Polsce. Jak różnią się te rynki i co w związku z tym planuje DS?
AR: Naszym największym zainteresowaniem cieszą się oczywiście Chiny i Europa. Nie zapominamy o Japonii czy Iranie. Sprzedajemy też auta w Argentynie. O ile kwestie statusu jaki daje auto są mniej więcej takie same, dużą różnicą jest wiek klienta – w Chinach kupią je aktywni 30-latkowie, w Europie zainteresowani takim luksusem będą osoby jeszcze starsze. Wszyscy chcą jednak świetnej stylistyki czy zaawansowanych multimediów. To nowa generacja klientów premium.
A w Polsce?
AR: Nie sprzedajemy tutaj na razie wielu samochodów – jeszcze. Plan na polski rynek obejmuje między innymi pojawienie się ekskluzywnych salonów DS w centrach największych miast. Chcemy stworzyć coś wyjątkowego, niespotykanego.Wszystko w ciągu najbliższych miesięcy
DS 7 to nowy rozdział w historii marki - wcześniejsze auta zaczynały życie jako Citroeny. Tutaj mamy do czynienia z dużym SUV-em. Jaki będzie kolejny krok – auto mniejsze, kompaktowe, większe czy też dalsza ekspansja w tym segmencie?
AR: Nasza historia jest nieco inna niż w przypadku pozostałych marek. Zaczynaliśmy jako topowa linia wyposażenia, dopiero jej sukces pozwolił myśleć o czymś więcej. Odświeżyliśmy DS5, później kolejno mniejsze modele. Zmieniło się sporo: silniki, wyposażenie, wykończenie. DS7 narodził się jako okręt flagowy, definicja marki, obraz wszystkiego czym chce ona walczyć w segmencie. Będziemy korzystać oczywiście z doświadczeń grupy PSA, tak jak np. jednostek PureTech, które zdobyły tytuł silnika roku. To przekonuje sporą grupę klientów. Tak naprawdę to dopiero początek ofensywy składającej się z 6 modeli marki DS, które zaprezentujemy do 2021 roku. Dokładnie zbadaliśmy potrzeby rynku premium, dlatego też w ofercie znajdzie się też klasyczna limuzyna.