Do zatrzymania nadpobudliwego kierowcy BMW serii 3 (E36) doszło 21 stycznia w Lublinie (woj. lubelskie) po godz. 17.00. Wzmożony ruch na drogach spowodowany faktem, że wszyscy wracali z pracy do domów, nie stanowił problemu dla pewnego "driftera", który popis swoich umiejętności dał na rondzie. Zapewne sytuacja obeszła by się bez echa, gdyby nie fakt, że wybryk mężczyzny na własne oczy widzieli funkcjonariusze w oznakowanym radiowozie.
Sprawdź: Kulig za samochodem. Czy jest mandat? Gdzie nie można robić kuligu?
Karma szybko go dopadła
Zabawę kierowcy bawarskiego sedana szybko przerwali mundurowi. Policjanci na widok rozbrykanego mężczyzny natychmiast włączyli sygnały świetlne oraz dźwiękowe, a następnie zatrzymali go na poboczu i z pewnością ukarali go wysokim mandatem. Co grozi za taki numer?
Zobacz: Proste zasady zimowej jazdy autem pod górę i zjazdu z górki. Znasz je?
Kierowcy schwytani na kręceniu bączków czy przysłowiowym "lataniu bokiem" mogą się liczyć z poważnymi konsekwencjami. Policjanci mogą oczywiście przystać na pouczeniu, jednak najczęściej taka zabawa jest podciągana pod art. 86 - "spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym". Zgodnie z policyjnym "cennikiem" za takie wygłupy grozi do 500 zł grzywny i 6 punktów karnych.
Niestety, w niektórych sytuacjach na mandacie może się nie skończyć. Jeżeli policjant uzna, że kierujący stworzył zagrożenie, wówczas ma prawo zatrzymać jego uprawnienia na miejscu. W takiej sytuacji o dalszych losach zatrzymanego zadecyduje sąd.