Awantura o przydrożne drzewa. Drogowcy wycinają, ekolodzy protestują

2014-04-07 16:35

W woj. Warmińsko-Mazurskim w ubiegłym roku wycięto ponad 3 tysiące drzew rosnących przy drodze. Władze wojewódzkie uważają, że to nadal zbyt mało, ponieważ uderzenie w drzewo w 2013 roku było przyczyną śmierci 51 osób. Ekolodzy protestują, bo masowa wycinka będzie miała negatywny wpływ na krajobraz.

Drzewa przy szosach od lat są powodem wielu gorących dyskusji, szczególnie na Warmii i Mazurach, gdzie jest ich bardzo dużo. Miłośnicy przyrody sprzeciwiają się wycince, argumentując, że przydrożne drzewa są niemal znakiem rozpoznawczym tego regionu. Stronnicy wycinania drzew odpowiadają, że nic nie jest bardziej cenne, niż uratowane ludzkie życie.

Radny Wiesław Pietrzak z SLD, który przygladał się stanowi bezpieczeństwa w województwie, stwierdził podczas ostatniego posiedzenia: "W 2013 roku na skutek uderzenia w drzewo zginęło aż 51 osób. To o 51 osób za dużo". W odpowiedzi na te słowa, Marszałek Jacek Protas zapewnił, że jest prawdziwym miłośnikiem przyrody, jednak zgadza się, że "Żadna pachnica dębowa nie jest ważniejsza od ludzkiego życia".

Przeczytaj też: Przyszła wiosna. Ryzyko ŚMIERCI na motorze 20 razy wyższe niż w samochodzie!

Wymieniona przez Marszałka pachnica dębowa jest dużym problemem dla drogowców. To gatunek chrząszcza mieszkającego w dziuplach, znajdujący się pod ochroną. Na Warmii i Mazurach występuje od dość powszechnie, dlatego też przed wycinką drogowcy muszą się starać o specjalne pozwolenia. Ochrona chrząszcza jest często używana jako argument przeciw wycince przydrożnych drzew.

Jak wynika z danych uzyskanych prze Polską Agencję Prasową od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie oraz Zarządu Dróg Wojewódzkich, w sezonie jesienno - zimowym 2013/14 wycięto ponad 3 tysiące drzew. Wiele z nich posadzono jeszcze przed II Wojną Światową.