39-latek kierujący Volkswagenem Bora nie miał nawet uprawnień do kierowania samochodem. Na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem i uderzył w drzewo. Ucieczka z miejsca zdarzenia okazała się wyjątkowo głupim pomysłem.
Sprawdź: Dlaczego ten radiowóz kosztował 300 tys. złotych? Wiemy, co wpłynęło na cenę!
Świadek wypadku wskazał funkcjonariuszom kierunek ucieczki kierowcy. Mężczyzna wszedł w bagnisty teren, dlatego policjanci z Gorzowa Wielkopolskiego zabrali z komendy koło ratunkowe, linę oraz bojkę ratunkową. Na miejscu okazało się, że sprzęt był bardzo przydatny, bo kierowca-uciekinier próbował przedostać się na drugą stronę bagien.
Zrobił to na tyle nieumiejętnie, że funkcjonariusze znaleźli go niemal całkowicie zanurzonego w wodzie. Komisarz Arkadiusz Serafiński, naczelnik gorzowskiego sztabu policji wyciągnął go z wodu dzięki asekuracji nadkom. Przemysława Michalskiego i mł. asp. Pawła Liszki. 39-latek był wycieńczony - policjanci musieli przetransportować go kilkaset metrów, gdzie został zatrzymany. Już w bezpiecznym miejscu odmówił badania na zawartość alkoholu w organizmie, dlatego w szpitalu pobrano mu krew do badań.
Nikt nie odniósł obrażeń, ale to nie koniec sprawy. Mężczyzna odpowie za jazdę bez uprawnień, spowodowanie wypadku i, zależnie od wyników badań krwi, być może za jazdę pod wpływem alkoholu.