Nazwa Velar może wydawać się dziwna, ale tak nazywały się pierwsze egzemplarze testowe Range Rovera (łacińskie Velare oznacza ukrywać). Nowy Range Rover okazuje się większy niż BMW X4, lecz mniejszy niż X6. Marka zamierza podkraść klientów właśnie tym modelom. Analogiczna sytuacja ma miejsce jeśli porównamy auto do Mercedesów GLC i GLE Coupe.
Zobacz też: Zdumiewająca kradzież w fabryce Jaguara!
Velar przejmuje stylistykę pozycjonowanego wyżej Range Rovera Sporta, lecz płyta podłogowa wykonana z aluminium znana jest już z Jaguara F-Pace. Warto zwrócić uwagę na wysuwane klamki. To one, przynajmniej po części, sprawiły, że Velar ma najmniejszy opór aerodynamiczny w historii marki.
W kabinie znajdziemy system multimedialny obsługiwany przez dwa dziesięciocalowe ekrany dotykowe z obrazem w jakości HD. W samochodzie zamontowano procesor Intela z czterema rdzeniami, połączenie internetowe Ethernet oraz dysk o pojemności 60 gigabajtów. Na szczęście pozostawiono fizyczne pokrętła klimatyzacji.
Velar pozostaje jednak Range Roverem – ma napęd na cztery koła, zawieszenie pneumatyczne, prześwit sięgający nawet 251 milimetrów oraz głębokość brodzenia wynoszącą 650 milimetrów.
Pisaliśmy o: Range Rover Reborn – fabrycznie nowy klasyk
Pod maską znajdziemy czterocylindrowe silniki Ingenium Diesel o mocy 180 lub 240 KM. Większe V6 zaoferuje już 300 koni mechanicznych oraz 700 niutonometrów momentu obrotowego. Jednostki benzynowe mają moc 250 oraz 300 koni mechanicznych. W toku produkcji zostanie zaoferowana również mocarna odmiana SVR z silnikiem V8.
Ceny w Wielkiej Brytanii to równowartość 220 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę wypełnienie luki pomiędzy modelem Evoque (od 169 200 złotych) i Sportem (od 299 000 złotych), taka wycena Velara w Polsce jest bardzo prawdopodobna.